Ściągnięci na klęskę
Estończycy, Słoweńcy, Niemcy, Czesi, no oczywiście zulowcy z Polski – wszyscy znajdują pracę przy usuwaniu skutków sierpniowej nawałnicy
Ponad trzy miesiące temu Polskę nawiedziła nawałnica, która spowodowała najdotkliwsze straty w historii Polskich lasów. Do pracy na terenach poklęskowych ruszyli wówczas zulowcy z całego kraju.
GAZETA LEŚNA, aby przyjrzeć się aktualnej sytuacji, wybrała się z wizytą do nadleśnictw najbardziej dotkniętych nawałnicami.
Lipusz, Bytów i Rytel
Pierwszy był Lipusz, gdzie nawałnica z 11 sierpnia br. zniszczyła, według szacunków LP, 1,8 mln m3 drewna, co wydają się potwierdzać aktualnie prowadzone prace.
Pozyskano już ok. 130 tys. m3 drewna, a kolejne 60 do 70 tysięcy czeka właśnie na zrywkę.
– Pracuje u nas około 40 zestawów, które najczęściej wykorzystywane są w systemie dwuzmianowym. Do tego dochodzi po trzech operatorów i po dwóch pilarzy odcinających karpy – informuje Michał Jaworski, zastępca nadleśniczego w Lipuszu.
Marcin Trzeciak, specjalista ds. sprzedaży i marketingu dodaje, że w nadleśnictwie nie są robione sortymenty krótsze niż 1,8 m. Wykonywane są oczywiście papierówki S2a, S2b, w długościach od 1,8 m, po 2,40 – 2,50 m, a także kłoda od 2,40 do 6 m, z czego drewno wielkowymiarowe stanowi ok 50 proc. – Praca tak na dobre dopiero tutaj się rozkręca – stwierdza Trzeciak.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 13:35 23-11-2017