Dodaj do ulubionych

Pracownik jak dyktator

Operator, pilarz, pracownik leśny. Popyt na pracowników w branży jest bardzo duży. Gorzej z kwalifikacjami tych, którzy starają się o zatrudnienie.

Żyjemy w czasach, o których pracownicy jeszcze kilka lat temu mogli tylko pomarzyć. To pracodawca zabiega o pracownika, prześcigając się w oferowanych mu płacach i benefitach. Pracownik z doświadczeniem i głową na karku może znaleźć naprawdę dobrą pracę na godziwych warunkach. I na pewno nie musi bać się o zwolnienie.

Poszukiwani do lasu
Podobno drwale wyginęli lub poszli pracować na budowę – tak przynajmniej trudności w znalezieniu pracowników żartobliwie tłumaczy właściciel zula, który we wrześniowym numerze GAZETY LEŚNEJ poszukiwał drwali z doświadczeniem w woj. mazowieckim. Jak mówi, ogłoszenia tej treści zamieszcza dosyć często, bo rotacja wśród pilarzy jest tak duża, że zanim jeden zacznie dobrze pracować, już odchodzi i trzeba zatrudniać innego.


– W branży mamy zdecydowanie rynek pracownika – potwierdza pan Bartłomiej. Jego marzeniem jest, by do pracy przychodzili ludzie, którzy przynajmniej parę lat pracowali w lesie, wiedzą, co robią i położyli już niejedno drzewo. Proponuje pracę akordową, zakwaterowanie, dodatek obiadowy. Jak mówi, w zależności od stawek i regionu, dobry drwal jest w stanie zarobić 5-6 tys. zł. na rękę. Według jego oceny, w branży budowlanej zarobki i social będą podobne, ale praca znacznie łatwiejsza, często pod dachem i w cieple. Dlatego to właśnie tam drwale uciekają najczęściej.


Dodatkowym utrudnieniem jest słabe przygotowanie przyszłych pracowników, zwłaszcza tych młodszych. Ci, którzy przychodzą prosto po kursie, potrzebują co najmniej ośmiu miesięcy, by poczuć się pewniej za sterami maszyny i „nie urywać węży”. 


– Pierwszym operatorem w  firmie był mój szwagier. Dopiero po trzech latach uważał sam siebie za operatora – tłumaczy mi obrazowo ogłoszeniodawca, który za pośrednictwem GAZETY LEŚNEJ poszukiwał operatora harwestera w województwie kujawsko-pomorskim. Był nawet zdecydowany na zatrudnienie kogoś, kogo trzeba przyuczyć, bo na potrzeby nowych zleceń dokupił kolejne maszyny i potrzebował obsady. Podobnie jak większość zatrudniających, płaci swoim operatorom akordowo, dniówki natomiast osobom najmowanym do nasadzeń.

Ma dużo szczęścia, bo sporo osób pracuje w jego firmie od samego początku. Zatrudnia ludzi tylko do prac dorywczych i wtedy, kiedy powiększa park maszynowy.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ




Dodano 11:20 24-10-2018


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama