Ginące lasy
Naukowcy są pewni, ale wielu ludzi woli w to nie wierzyć. Jednak skutki ocieplenia klimatu i suszy widać już w Polsce gołym okiem. Reagują na to nasze lasy.
Wyobraźmy sobie taki scenariusz: lato 2050 roku w Polsce, poziom wody w rzekach jest tak niski, że wysiadają elektrownie, bo nie ma ich czym chłodzić. Załamuje się system energetyczny, brakuje prądu w szpitalach, nie ma czym chłodzić żywności, nie ma jak zatankować samochodów. W ciągu dwóch tygodni staje gospodarka, ofiary liczy się w tysiącach, a nawet dziesiątkach tysięcy… Taką futurystyczną wizję przedstawiają niektórzy klimatolodzy.
I nie jest to wcale nieprawdopodobne wersja zdarzeń. Nasza planeta wysycha. Wpływ ma na to ocieplenie klimatu, ale też szereg działań, które prowadzimy my sami.
Jak podkreśla prof. Szymon Malinowski z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego deklaracje państw zmierzające do ograniczenia wzrostu temperatury poniżej 2 stopni C pozostają deklaracjami, a my zmierzamy w stronę ocieplenia o 3,5 stopnia do końca wieku.
– Ziemia się przystosuje, przyroda się przystosuje, będzie zupełnie inna niż ją znamy i jesteśmy ją sobie w stanie wyobrazić. Ale my, jako ludzie, nie będziemy w stanie tego przetrwać. Jako cywilizacja na pewno nie przetrwamy – powtarza dobitnie prof. Malinowski.
Deficytowa woda
Woda, obok temperatury, jest najważniejszym czynnikiem klimatycznym, kształtującym szatę roślinną. Na naszej szerokości geograficznej opady mają znaczenie wręcz dominujące. Te lipcowe i sierpniowe decydują o przyroście drzew w roku następnym. Wilgotne lata wpływają na polepszenie warunków wzrostu drzew. Susza na wiosnę i w lecie degraduje przede wszystkim młode, słabo ukorzenione rośliny, a nawet osobniki starsze, ale o płytkim systemie korzeniowym, np. świerki.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 13:35 23-04-2019