Dodaj do ulubionych

Szwedzka branża leśna w czasach koronawirusa


Jak na razie, przynajmniej oficjalnie, koncerny i zrzeszenia leśne, nie mówią o kryzysie i braku pracy związanej z pozyskaniem drewna relacjonuje ze Szwecji Tadeusz Ciura – współpracujący z GAZETĄ LEŚNĄ, leśnik polskiego pochodzenia – Ścinka i zręby realizowane są planowo, zwłaszcza, że brak opadów w marcu osuszył glebę i ułatwił pracę maszynom leśnym.

Szwedzki rynek drzewny nie opiera się o leśny monopol państwowy i właśnie w takich sytuacjach kryzysowych pokazuje przewagę własności prywatnej nad monopolem państwa.


Ale jest to dopiero początek i Södra, największe szwedzkie zrzeszenie leśne, poinformowało 1 kwietnia, o zahamowaniu pozyskania drewna na planowanych zrębach do 19 kwietnia. Pozyskanie surowca pokornikowego oraz zrywka już ściętego drewna będzie jednak kontynuowana. – Musimy zbilansować zapas surowca na swoich składach w stosunku do zamierzeń i planów przemysłu, zwłaszcza tartaków – powiedziała Sofia Petersson, szef od spraw pozyskania drewna w Södra Skog.

Podobne ograniczenie planowych cięć w ciągu 3-4 tygodni wprowadza koncern leśny Holmen, mający w Szwecji około 1 mln ha lasów produkcyjnych. W tym jednak przypadku Holmen uwzględnia prawdopodobny wzrost pozyskania związany z cięciami pokornikowymi i nie chce stwarzać nadmiernych zapasów drewna na składach, tym bardziej, że sytuacja z koronawirusem może się szybko skomplikować.


Największym źródłem niepokoju jest stan na rynkach światowych, będących odbiorcami szwedzkich produktów drzewnych i informacja z 31 marca o wznowieniu produkcji w fabrykach Volvo w Chinach została przyjęta z dużą ulgą. To, że Chiny wracają jest bardzo istotne dla ekonomii Szwecji.


Szwedzkie lasy państwowe Sveaskog nie zostały jak na razie dotknięte bezpośrednio kryzysem, ale odczuwają duży niepokój u swoich klientów, głównie tartaków, do których dostarczają drewno. – Pewne tartaki ostrzegły, że problemy z eksportem ich produktów mogą doprowadzić do zmniejszenia ilości odbieranego surowca, co w rezultacie pociągnie za sobą zmniejszenie pozyskania w naszych lasach – twierdzi Roger Johansson ze Sveaskog.


2 kwietnia, Sveaskog wprowadził swój program pomocy dla firm leśnych i firm transportowych współpracujących ze Sveaskog. – Decydujące jest dla nas prowadzenie zrównoważonej gospodarki leśnej również po epidemii z koronawirusem, a to oznacza, że nasi kontrahenci, firmy leśne i firmy transportowe, muszą przeżyć ten kryzys – mówi Mats Olja, szef działu zakupów Sveaskog. 

Na razie, na tym etapie, istotne są problemy z fakturami i personelem. – Będziemy płacić faktury w terminie 10 dni, a nie 30 dni i pomożemy firmom mającym aktualnie problem z pracownikami, z ich rekrutacją, wykorzystując swoje kanały. Wiele z naszych firm zatrudnia pracowników sezonowych z centralnej i wschodniej Europy, będziemy w tym pomagać. To na początek, zobaczymy jak rozwinie się sytuacja – zapowiada Mats Olja,

Czytając uwagi szwedzkich właścicieli lasu, firm leśnych i tartaków na temat koronawirusa uderza jedno: wszyscy uważają, że może być to dopiero początek, ale w sumie są przekonani, że dadzą sobie radę.

Markus Mörk, szef firmy leśnej Vallsta Skogsmaskiner, zatrudniającej 60 pracowników, powiedział, że mają teraz pełny front robót w związku z przygotowaniem gleby na zrębach pod odnowienia. Być może później, jesienią i zimą, pojawią się problemy z cięciami końcowymi, kiedy zabraknie pracowników przygotowujących zręby do pracy harwestera (jest to specjalizacja w pracy nieznana chyba w Polsce, a chodzi po prostu o ręczne wycięcie pilarkami podszytu i podrostu na zrębach końcowych, przed wejściem na nie harwestera).

Z kolei Peter Nilsson, szef Bergs Timber, dużej firmy drzewnej, zatrudniającej 1000 pracowników, jest przygotowany na różne scenariusze kryzysowe. – Jest za wcześnie aby spekulować. Wszyscy w naszej branży oczekują na rozwój sytuacji – tłumaczy.


Niemniej jednak Bergs Timber zamknął w ostatnich dniach jeden ze swoich czterech tartaków, motywując to koniecznością reorganizacji, jak i zrezygnował z rozdziału dywidend dla akcjonariuszy, w wysokości 14 mln kr (5,6 mln zł). W tym ostatnim przypadku Peter Nilsson powołał się na niepewność związaną z kryzysem wywołanym przez koronawirusa.


Marie Bergstrand, właścicielka i szef tartaku Brattby sågverk, zatrudniająca 32 osoby, nie widzi specjalnych spadków, za wyjątkiem zmniejszenia dostaw produktów do Norwegii, mającej po raz pierwszy od długiego czasu słabszy kurs waluty niż Szwecja.

Erik Brate, właściciel lasu w gminie Norberg, w środkowej Szwecji, także nie odczuwa dużego niepokoju. – Jestem samodzielnym właścicielem lasu i wiele prac wykonuję sam, ale na lato zamówiłem prace z odnowieniem zrębu, w zrzeszeniu leśnym Mellanskog i teraz nie wiem czy będą wykonane. Najbardziej jestem jednak niespokojny o ceny surowca, które mogą pójść w dół i to bardzo – mówi.

Problemy z pracownikami mają natomiast dwie przodujące, szwedzkie firmy zajmujące się sadzeniem lasu i pracami z zakresu czyszczeń leśnych, Sundins Skogsplantor i Svensk Skogsservice.

Szwecja jest krajem, który prowadzi liberalną politykę walki z koronawirusem opartą na społecznej odpowiedzialności, a nie zakazach. I chociaż wprowadzono pewne ograniczenia: zakazane są zgromadzenia liczące ponad 50 osób, odwiedziny w domach opieki nad ludźmi starszymi, zaleca się unikanie przyjęć, wesel i innych imprez, a także niekorzystanie ze środków transportu publicznego w godzinach szczytu. Jednak biblioteki i baseny pozostają otwarte, podobnie jak przedszkola i szkoły, poza szkołami średnimi.

Czas dopiero pokaże czy obrana, liberalna droga jest słuszna. Na razie statystyka na dzień 2.04.2020 mówi o 5 466 przypadkach zakażenia koronawirusem. Zmarło 282 osób, w tym 118 kobiet i 164 mężczyzn.

Tadeusz Ciura
Źródła: szwedzka prasa, czasopisma SvD i ATL, szwedzka sieć, czasopisma leśne Skogen, Skogsaktuellt i inne.




Dodano 13:30 03-04-2020


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama