Dodaj do ulubionych

Drogie, zielone certyfikaty

Biomasa leśna

 

Ceny zielonych certyfikatów dołują jak nigdy dotąd. Duzi odbiorcy zrębki leśnej chcą za nią płacić mniej. Czy produkcja zrębki będzie się opłacać?

Z rynku produkcji zrębki leśnej płyną niepokojące sygnały. Niektórzy duzi odbiorcy żądają obniżenia cen, które płacą za gotowy produkt. Dotyczy to największych graczy na tym rynku, którzy dziś przy produkcji prądu współspalają węgiel z biomasą. Jeśli będą płacić mniej, mniej dostaną też producenci. A przecież ich koszty się nie zmniejszyły. Drewno kosztuje tyle samo, rębaki nie staniały, robocizna i transport też nie (jeśli już, to zdrożały).

Póki co koncerny wstrzymały odbiór zrębki i chcą renegocjować umowy z jej dostawcami. Mówiąc krótko, chcą obniżenia cen. A na razie, przez pewien czas, mogą po prostu palić samym węglem. Może więc okazać się, że produkcja zrębki leśnej, przy jej niższej cenie, po prostu przestanie się opłacać.

Czy będzie aż tak źle? Tego na razie nie wiadomo. Wiadomo jednak, że wszystkiemu winien jest system zielonych certyfikatów.

  

Zielone certyfikaty

Polska wspiera produkcję energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Głównym mechanizmem tego wsparcia są tzw. zielone certyfikaty, które funkcjonują od 2005 r.

Na czym polega ten system? Przedsiębiorstwa energetyczne, zajmujące się sprzedażą energii elektrycznej odbiorcom końcowym, mają obowiązek uzyskania i przedstawienia do umorzenia Prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki określonej ilości świadectw pochodzenia energii elektrycznej, wytworzonej w odnawialnych źródłach energii. Jeśli tego nie zrobią, muszą uiścić opłatę zastępczą.

Jeżeli w danym roku zakłady energetyczne wyprodukują tyle zielonej energii, ile wynika z nałożonego przez prawo obowiązku, nie muszą już kupować zielonych certyfikatów na wolnym rynku.

Same zielone certyfikaty nie mają formy materialnej, dowodem jest jedynie zapis elektroniczny w systemie ewidencyjnym rejestru. Są instrumentem bezterminowym, podlegającym umorzeniu na życzenie jego posiadacza.

Rejestracją oraz obrotem certyfikatami zajmuje się Towarowa Giełda Energii SA. Kupować i sprzedawać mogą członkowie giełdy dopuszczeni do działania na rynku praw majątkowych, będący jednocześnie członkami rejestru świadectw pochodzenia.

Należą do nich wytwórcy energii, zakłady energetyczne oraz spółki obrotu. Udział w obrocie certyfikatami biorą również domy maklerskie posiadające uprawnienia do handlowania nimi.

W 2012 r. aż prawie 70% wsparcia w postaci zielonych certyfikatów przekazane było 19 największym elektrowniom. Koncerny będące właścicielami tych źródeł energii otrzymały większość z ok. 4,3 mld zł wsparcia dla producentów czystej energii. Najwięcej środków dostało 10 elektrowni współspalających węgiel z domieszką biomasy, sześć elektrowni wodnych, dwie elektrownie wiatrowe i jedna biomasowa.

Wszystko to brzmi dość skomplikowanie. Dość powiedzieć, że system zielonych certyfikatów to w uproszczeniu system dopłat do produkcji energii z wykorzystaniem źródeł odnawialnych. A więc np. z wykorzystaniem zrębki leśnej.

Sprzedawca energii wytworzonej z wykorzystaniem źródeł odnawialnych musi albo uzyskać zielony certyfikat, albo uiścić opłatę zastępczą. Równowaga jest zachowana, gdy cena certyfikatów jest zbliżona do opłaty zastępczej. Ale ostatnio widełki mocno się rozwarły…

 

Andrzej Klim

 

(...)

 

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 

 




Dodano 13:18 01-03-2013


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama