Dodaj do ulubionych

Problem LP, nie zuli

Ewentualny upadek rynku usług leśnych jest większym zagrożeniem dla LP, niż dla samych zuli. Bo zule nie upadną, tylko się przebranżowią. A prac leśnych nikt za nich nie wykona – powiedział Artur Kunda z Polskiego Związku Pracodawców Leśnych (PZPL), podczas spotkania PZPL z kierownictwem Lasów Państwowych.

Rozmowy odbyły się 12 stycznia br. w siedzibie Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych (DGLP) w Warszawie, o takie spotkanie PZPL poprosił wcześniej w piśmie do DGLP. Trwała druga tura przetargów na usługi leśne, atmosfera między LP i zulami była napięta.

W czasie poprzedniego spotkania, pod koniec września 2021 r., przedstawiciele kierownictwa LP radzili, by przedsiębiorcy leśni uczciwie i rzetelnie skalkulowali swoje koszty, wliczyli w stawki swój zysk i byli dobrej myśli na przetargach. I tak się stało: zulowcy wycenili swoje usługi najczęściej na kwoty wyższe od tych proponowanych przez nadleśnictwa.

Tymczasem kwoty te są przez nadleśnictwa odrzucane, a przetargi unieważniane, z uwagi na przekroczenie wyceny nadleśnictwa. Rozgoryczenie branży jest zatem spore.

Rynek w zapaści
W tej sytuacji przedstawiciele PZPL po raz kolejny zaapelowali o podniesienie stawek za usługi leśne. Tym razem jednak podkreślali, że sytuacja nigdy nie była aż tak poważna. Jak mówił Rafał Jajor, dyrektor biura PZPL, coraz więcej firm leśnych z wieloletnim stażem, nawet 20-letnim, albo ogranicza swoje zaangażowanie w usługi leśne albo z tej branży odchodzi.

Widać ten trend przede wszystkim po tym, jak dużo pakietów w przetargach na usługi leśne nie ma żadnej oferty. W pierwszej turze przetargów bez ofert pozostało ok. 8 proc. pakietów. Z taką skalą tego zjawiska nie mieliśmy do czynienia nigdy dotąd w historii LP.

W odpowiedzi na to Krzysztof Janeczko, zastępca p.o. dyrektora generalnego LP d/s ekonomicznych, stwierdził jedynie, że pakiety bez ofert to „sporadyczne przypadki”, a w drugiej turze przetargów większość prac zostanie zakontraktowana. Ale potrzebna będzie też trzecia tura.

– To rynek miał ustalić stawki, gdy zule dały wyższe, to wtedy okazało się, że nie są już one rynkowe, zostały i nadal są przez nadleśnictwa odrzucane. Kończy się to tak, że część zuli zamyka działalność albo wycofuje się z pracy na rzecz LP. Doszło do tego, że przedsiębiorcom na kontraktach z LP już nie zależy – zaznaczył Wojciech Wójtowicz, prezes PZPL.

Jarosław Piekutin, naczelnik wydziału analiz ekonomicznych i planowania w DGLP mówił, że LP nie mogą wydać więcej, niż zarabiają. A dyrektor Krzysztof Janeczko apelował, by poczekać na zakończenie przetargów. Jak mówił, z końcem marca LP podsumują postępowania i będzie można wrócić do rozmowy.

– Rynek jest już w zapaści i Lasy będą jeszcze tęskniły za przekroczeniami o 10 – 15 proc., bo w kolejnych latach będą większe – zapowiadał Wojciech Wójtowicz. Podsumowując swoją wypowiedź prezes PZPL stwierdził, że tak naprawdę problemy runku usług leśnych to jest problem LP, a nie samych zuli.


– Ewentualny upadek ryku usług leśnych jest większym zagrożeniem dla LP, niż dla samych zuli. Bo zule nie upadną, tylko się przebranżowią. A prac leśnych nikt za nich nie wykona – dodał Artur Kunda z PZPL.

Dyrektor generalny LP Józef Kubica podkreślał, że uwagi pracodawców leśnych bierze sobie głęboko do serca, bo, LP i zule są skazani na współpracę. Tu wtrącił się Artur Kunda mówiąc, że zule nie są wcale skazane na LP. I potwierdził to własnym przykładem.

Wystartował w przetargu numer trzy i jest to ostatni przetarg, w którym złożył ofertę. Jeśli nie zostanie przyjęta, to przestanie świadczyć usługi dla LP. Jego ceny były i są takie same od początku, i są cały czas odrzucane przez nadleśnictwo. – Nie chcę dłużej czekać na kontrakt,  nie będę dostosowywał swoich kosztów do wyceny nadleśnictwa. Nie chcę też zatrudniać na czarno, żeby tylko wykonać kontrakt po cenach nadleśnictwa – stwierdził.  

Kwestie prawne
Współpracujący z PZPL mecenas Łukasz Bąk zauważył, że widzi ostatnio dużo przypadków naliczania zulom kar umownych, wykonań zastępczych czy nawet zrywania umów. – Czy powodem nie jest to, że umowy te były podpisane z podmiotami, które zaoferowały niskie stawki, a teraz nie radzą sobie z wykonaniem zadań? – pytał mecenas.

Łukasz Bąk zwrócił także uwagę na patologiczną praktykę przedstawiania umów o pracę na 1/4 czy 1/8 etatu. I takie umowy, jak mówił mecenas, są przyjmowane przez nadleśnictwa jako potwierdzenie dysponowania odpowiednim zasobem ludzkim.

– Rynek usług leśnych to jest siedlisko szarej strefy. Choć w SWZ jest zapis, że każda praca w lesie powinna być wykonywana w oparciu o umowę o pracę, o ile wynika to z przepisów, to mamy w tym względzie wielką fikcję – podkreślał Łakasz Bąk i opisywał, że ludzie pracują na czarno albo udają, że pracują tylko na 1/8 etatu.

To widać po liczbach, które LP mają: jeden drwal zatrudniony na 1/8 etatu wyrobił w miesiącu tyle drewna, że w żaden sposób nie mógł tego zrobić pracując godzinę dziennie.

Mecenas poruszył też inny temat: jedna z tarcz „covidowych” zakazała zleceniodawcy potrącania kar umownych od faktur wykonawcy. Jego zdaniem przepisy jednoznacznie mówią, że w okresie obowiązywania tych przepisów potrącać kar z faktur nie można, co nie oznacza, że nie można ich naliczyć i wystąpić z nakazem zapłaty do sądu, jak robi część nadleśnictw.

Zdaniem Łukasza Bąka potrącać kar od faktur nie można niezależnie od tego, czy przyczyna naliczenia kary miała związek z pandemią, czy nie. Tymczasem część nadleśnictw potrąca kary z faktur i stoi na stanowisku, że o ile kara została naliczona bez związku z koronawirusem, to może tak robić. Łukasz Bąk poprosił, by DGLP zajęła w tej kwestii stanowisko.

Inne zdanie na ten temat miał reprezentujący LP mecenas Jakub Pokoj. Jak mówił przepisy są tu niejednoznaczne i to w gestii każdego nadleśniczego indywidualnie leży decyzja, jak w takich sprawach postępować. DGLP nie będzie tu zajmować stanowiska. Zdaniem mecenasa są interpretacje, które mówią, że zakaz potrącania kar od faktur dotyczy tylko tych kar, które zostają naliczane w związku z covidem.

Szara strefa i lepsza organizacja pracy
Legalność zatrudnienia to kolejne zagadnienie poruszane już na poprzednich spotkaniach. PZPL proponuje, by wraz z fakturą zule dostarczały wydruk z PUE ZUS poświadczający odprowadzenie składek za pracowników.

Marian Wiśniewski z DGLP zapewniał, że umowa zul-nadleśnictwo ma już instrumenty, by legalność zatrudnienia w zulach sprawdzać. I że LP wdrożą prace nad tym, by takie kontrole miały charakter systemowy.

Jednak Artur Kunda zarzucił, że LP dotąd w trakcie trwania umowy, nie kontrolowały systematycznie, bo bały się, że przy obecnych stawkach nie miałby kto pracować w lesie. Więc ceny usług musiałyby wzrosnąć. – Nie chcecie walczyć z szarą strefą, bo się Wam to nie opłaca – zarzucał przedsiębiorca.

Podczas spotkania poruszono jeszcze inne kwestie m.in. waloryzacji stawek w wieloletnich umowach na usługi leśne,elektronicznej dokumentacji oraz spotkania z ekspertami z ORWLP w Bedoniu, którzy opracowali nowy katalog pracochłonności dla pozyskania i zrywki.

Marian Wiśniewski poinformował, że kierowany przez niego
zespół doradczy ds. standaryzacji technologii wykonawstwa prac leśnych oraz bieżącej aktualizacji jednolitych zasad zamawiania usług leśnych w jednostkach organizacyjnych PGL LP” będzie pracował nad usprawnieniem pracy zuli, które jest możliwe po stronie LP.


– Chodzi tu o stworzenie przedsiębiorcom warunków do lepszej organizacji pracy i co za tym idzie redukcji kosztów. W ten sposób, jak mówił, można po stronie zuli zredukować koszty o 20-30 procent – mówił Marian Wiśniewski i wspomniał też o uwagach, jakie PZPL wniósł kilka miesięcy temu do standardu wykonywania prac leśnych.

Jak mówił, w większości zostały uwzględnione, część z nich przeniesiono do realizacji na rok kolejny. Uzgodniono, że PZPL prześle do DGLP pomysły/propozycje na działania po stronie LP, które mogą obniżyć koszty prac po stronie zuli. Potem delegacja przedsiębiorców ma być zaproszona na spotkanie zespołu, by przedyskutować te propozycje.


Na zakończenie rozmów dyrektor generalny LP Józef Kubica przyznał, że nikt nie był wstanie przewidzieć wcześniej takiej inflacji, wzrostu wielu kosztów. Ale Lasy muszą pilnować swojego interesu, a właściwie interesu Skarbu Państwa. Ma nadzieję jednak, że kurz opadnie, a LP i zule będą się nadal spotykać. Zaprosił przedstawicieli PZPL na kolejne spotkanie w kwietniu.

 




Dodano 14:20 27-01-2022


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama