Dodaj do ulubionych

Rzetelne Przedsiębiorstwo Leśne

Rzetelne Przedsiębiorstwo Leśne to projekt realizowany przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Gdańsku. W skrócie jego celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której na rzecz Lasów Państwowych pracowałyby usługowe firmy leśne posiadające certyfikat.
Czemu to wszystko ma służyć? Mówiąc wprost, ucywilizowaniu rynku usług leśnych. Wyeliminowaniu firm pracujących bez poszanowania dla prawa i promowaniu firm rzetelnych. Droga to tego jest jednak daleka. Najpierw trzeba opracować standardy, jakie spełnić musiałaby firma, by otrzymać certyfikat.
Standardy dla przedsiębiorstw leśnych – to tytuł seminarium, jakie w ramach projektu odbyło się 29–30 sierpnia w Gdańsku. Jego organizatorami były Lasy Państwowe we współpracy ze Stowarzyszeniem Przedsiębiorców Leśnych i Wydziałem Inżynierii Produkcji SGGW w Warszawie. Wzięło w nim udział ponad 30 osób z różnych środowisk związanych z leśnictwem.
– Dementuję: Lasy Państwowe nie chcą certyfikować firm leśnych – mówił na seminarium Zbigniew Kaczmarczyk, dyrektor RDLP w Gdańsku. Dlaczego więc projekt prowadzi właśnie RDLP z upoważnienia dyrektora generalnego LP? Jak tłumaczył dyrektor Kaczmarczyk, Lasy są największym podmiotem działającym na tym rynku, to one zamawiają usługi i zależy im na jakości ich wykonania, stąd zaangażowanie w projekt.
– Chcemy określić jednolite standardy w ocenie przedsiębiorstw leśnych, które pozwolą prawidłowo realizować gospodarkę leśną zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa i zasadą zrównoważonego rozwoju. Ale należy zrobić to w taki sposób, aby docenić i nie zapomnieć o interesach naszych partnerów – dodał dyrektor.
Jest tu jednak jeden kruczek: potrzebna jest współpraca nadleśniczych, którzy odpowiadają za przebieg przetargów na usługi leśne. To ich trzeba przekonać, by uwzględniali certyfikat w procesie przetargowym.
Póki co na seminarium Alina Niewiadomska z Zespołu ds. zamówień publicznych w DGLP zapewniała, że LP mogą brać pod uwagę w postępowaniu przetargowym na prace leśne to, czy firma ma certyfikat. Posiadanie certyfikatu nie byłoby jednak kryterium dopuszczającym do przetargu, ale raczej jednym z kryteriów oceny ofert. Ale po kolei.

Jakie kryteria?
Pierwszym etapem pracy nad certyfikacją było przeprowadzenie internetowej ankiety, w której pytano o to, jakie cechy firmy leśnej powinny podlegać ocenie w procesie nadawania certyfikatu. W ankiecie wzięło udział 110 osób, w tym 44 przedstawicieli przedsiębiorstw leśnych oraz 51 pracowników LP.
Za ważne kryteria przy certyfikacji uznano np. formę zatrudniania pracowników, wyposażenie w sprzęt specjalistyczny, znajomość zagadnień związanych z ochroną środowiska czy jakość wykonywanych prac. Mniej istotne było podnoszenie kwalifikacji pracowników firm leśnych czy zasięg terytorialny prowadzonych przez firmę prac.
Prof. Janusz Sowa z Wydziału Leśnego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wskazał na potrzebę oceny w procesie certyfikacji firm stanu technicznego posiadanych maszyn. Zaproponował także, aby badaniem ankietowym objąć wszystkie nadleśnictwa w kraju.
Zdaniem prof. Janusza Sowy (a potwierdził to także Jan Kubiak, prezes SPL) należy powrócić do ostatniej próby certyfikacji zakładów usług leśnych z 2005 roku, której założenia, mimo upływu lat oraz zmian w prawie, są nadal aktualne. Przypomnijmy: SPL we współpracy z ośrodkami akademickimi wprowadził licencje dla firm leśnych. Pomysł był taki, aby licencje dawały przewagę w przetargach w LP. Ale Lasy nie preferowały firm posiadających licencję i proces upadł.
– To było dokładnie to, nad czym pracujemy teraz. Dlaczego się nie udało? Moim zdaniem dlatego, że wówczas nie chcieli tego nadleśniczowie – mówił prof. Sowa. Nadleśniczowie nie życzyli sobie, by „w ich lesie” pojawiał się jakiś audytor, który sprawdzał firmę leśną. Mieli (i chyba nadal mają) dość innych instytucji kontrolnych: Inspekcji LP, PIP, NIK i innych. Czy teraz będzie inaczej?
Wydaje się, że kluczowe we wdrożeniu certyfikacji firm leśnych jest właśnie przekonanie do tej idei nadleśniczych. Zdaniem Aliny Niewiadomskiej z DGLP problemu nie będzie, gdy certyfikacja będzie miała silne umocowanie prawne. Wówczas nadleśniczowie będą musieli ją zauważyć.
Na seminarium wskazywano także na procedury komunikacji w firmie jako mające podlegać ocenie w procesie certyfikacji. O co chodzi? Na przykład o to, czy firma zatrudnia kierowników, do których można się łatwo dodzwonić i wszystko załatwić, czy może wszystko jest na głowie szefa, który goni w piętkę i nie nadąża nawet odbierać telefonów.
Teresa Domżalska z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu, oddziału w Pile mówiła, że jej zdaniem są dwa kluczowe parametry świadczące o rzetelności firmy – adekwatna do wykonywanej pracy forma zatrudnienia pracowników oraz posiadany (a nie pozostający w dyspozycji) sprzęt.
Pani inspektor podała kilka przykładów z życia. Pierwszy: firma musi wykazać się w ofercie przetargowej zatrudnianiem określonej liczby pracowników na umowy o pracę. Co robi? Zatrudnia kilka osób na jesieni i wysyła je od razu na bezpłatne urlopy. Startuje w przetargu, a potem te osoby zwalnia.
Drugi przykład: przez trzy miesiące inspektor pracy sprawdził 60 osób pracujących w lesie. Tylko trzy miały umowy o pracę. Niektóre miały umowy–zlecenia, ale jednocześnie były na bezrobociu lub KRUS-ie. – Co to za firma, która wygrywa przetarg na prace leśne i nie ma zatrudnionych pracowników, a sprzęt pożycza od kolegi lub pracuje wyłącznie na bazie podwykonawców? – pytała Teresa Domżalska.
Jak mówiła Pani inspektor, teraz niemal wszystkie nieprawidłowości podczas kontroli PIP stwierdza u podwykonawców, bo to oni fizycznie pracują w lesie. A firma, która wygrała przetarg nie bierze za to żadnej odpowiedzialności. Z drugiej strony zdaniem Teresy Domżalskiej robotnikom leśnym trzeba pomóc. Jak? Choćby przez wyeliminowanie zrywki drewna krótkiego, które trzeba nosić ręcznie.
Jak mówił Jerzy Fijas, zastępca dyrektora RDLP w Gdańsku ds. gospodarki leśnej, ważną pracę mają do wykonania także LP. Potrzebna jest edukacja w zakresie kosztów prac leśnych i stosowania technologii. Po co? A chociażby po to, by leśniczy nie kazał robotnikom układać stosów pod linijkę, bo trzeba to wówczas zrobić ręcznie, choć na przyczepie jest żuraw. Robotnicy się męczą, wydajność pracy spada, koszty lecą…
Potwierdzili to przedsiębiorcy leśni obecni na sali. Henryk Wons podał tu przykład: tylko trzy rdLP wprowadziły na swoim terenie obowiązek tworzenia szlaków zrywkowych (Zielona Góra, Szczecinek i ostatnio Gdańsk).
Co ważne, uczestnicy seminarium byli zgodni co do dwóch kluczowych kwestii. Po pierwsze
proces certyfikacji zakładów usług leśnych to również wyzwanie dla LP. Podnoszenie standardów wykonawców musi być poparte poprawieniem własnych standardów pracy, szczególnie przy realizacji umów na usługi leśne.
Po drugie wreszcie system standaryzacyjny dla firm leśnych musi być prosty, przejrzysty i przynajmniej w początkowym okresie – stawiający minimalne wymagania, jakim te firmy muszą sprostać.

Rafał Jajor

 

(...)

 

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 

    Zobacz FILM

 

W seminarium w Gdańsku wzięło udział ponad 30 osób reprezentujących różne środowiska związane z leśnictwem

 




Dodano 10:41 30-09-2013


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama