Dodaj do ulubionych

Na ilu kołach do lasu?

 Forwarder może mieć 6, 8 albo nawet 10 kół. Jeździć można nie tylko na kołach, ale także na gąsienicach lub półgąsienicach. Sprawdźcie jakie rozwiązanie będzie najlepsze w przypadku Waszej pracy.

Podwozia forwarderów są wyposażone w 6-cio, 8-mio lub nawet 10-ciokołowe zawieszenie. Do pracy w najtrudniejszym terenie możemy wybrać pojazd gąsienicowy albo z założonymi dodatkowo półgąsienicami. Sprawdźmy jaki rodzaj zawieszenia wpływa na możliwości jezdne tych maszyn.

6 kół – Zwinność ruchów
Jeden z pierwszych forwarderów na rynku (Rottne Blondinen) został wyprodukowany w 1968 roku na zawieszeniu sześciokołowym. Jest to najstarszy typ zawieszenia montowany w takich maszynach.
Współczesne konstrukcje sześciokołowe zbudowane są w niemal identyczny sposób: rama forwardera podzielona jest na dwie podstawowe części – z przodu znajduje się wózek napędowy, wraz z kabiną operatora. Te zaś zawieszone są na osi z dużymi, pojedynczymi kołami. Tylna część ramy to skrzynia załadowcza, pod którą znajdują się osie typu tandem (bogie).
ZALETY: Jakie są zalety takiego rozwiązania? Przede wszystkim zwinność poruszania się między drzewami, bądź przeszkodami. W ciasnych szlakach zrywkowych, możliwości manewrowania maszyną są ograniczone. Łatwiej jest omijać przeszkody, gdy z przodu mamy jedno koło niż dwa. Dlaczego? Ponieważ pomimo swoich rozmiarów średnica tego jednego dużego koła napędowego jest mniejsza niż średnice dwóch kół w osi bogie. W efekcie rozmiary całej maszyny są nieco mniejsze od maszyn ośmiokołowych. To oznacza większą zwrotność.
WADY: A minusy? Jednym z nich może być mniejsza stabilność podczas przejazdów przez przeszkody terenowe (kamienie, pniaki, nierówności terenu), oraz większy nacisk przedniej osi na podłoże. Pracując w terenie podmokłym taki sprzęt może zostawiać głębokie koleiny i mieć problemy z wyjazdem, jeśli nie będzie wyposażony np. w łańcuchy na koła.

8 kół – Stabilność przede wszystkim
Forwardery ośmiokołowe są bardzo podobne do maszyn z podwoziem sześciokołowym. Zasadnicza różnica polega na zastosowaniu osi bogie w przedniej części ramy (pod wózkiem napędowym) zamiast dużych pojedynczych kół.
ZALETY: Większa liczba kół oznacza w tym przypadku zmniejszony nacisk na podłoże, co równa się mniejszym uszkodzeniom gleby podczas pracy w drzewostanie. W porównaniu z maszynami na podwoziu sześciokołowym zwiększona zostaje również stabilność maszyny podczas załadunku czy rozładunku drewna.
Nierówności terenu mogą być dodatkowo niwelowanie przez osie boogie, dzięki sterowanej komputerowo funkcji tak zwanej „kopiowania” terenu. Przejazdy przez przeszkody na działce roboczej odbywają się łagodniej, bez gwałtownych szarpnięć, jak może mieć to miejsce w maszynach sześciokołowych. Mniejsze koła łatwiej przy tym konserwować, czy nawet wymienić, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
WADY: Tyle o zaletach. Przejdźmy do minusów. Dodatkowe koła, mogą oznaczać nieco większe rozmiary maszyny, a w naszych polskich „szlakach” zrywkowych każdy centymetr może mieć znaczenie. Większa maszyna może (choć nie musi) być nieco mniej zwrotna od swojego mniejszego odpowiednika. Problemem może być również bardziej skomplikowana niż w zwykłych osiach konstrukcja osi bogie.

10 kół – Po co i dla kogo?
Forwardery dziesięciokołowe możemy znaleźć w ofercie firmy Ponsse. Reklamowane są, jako maszyny do prac w grząskim, a nawet zabagnionym terenie. Ich budowa przypomina ośmiokołówki. Dodatkowe koła zamontowano w tylnej części ramy, na sterowanej hydraulicznie rampie, umożliwiającej ustawienie jej na odpowiedniej wysokości zależnie od terenu, w którym pracujemy. Więcej o tym rozwiązaniu – patrz ramka.
ZALETY: Ale po co ta kolejna para kół? Aby jeszcze bardziej zmniejszyć nacisk na podłoże, a tym samym ograniczać uszkodzenia gleby. Rozwiązanie to poszerza również możliwości pracy forwardera w drzewostanach szczególnie trudno dostępnych, o dużym zróżnicowaniu i zmiennym ukształtowaniu terenu.
Komu zakup dziesięciokołowego forwardera może się opłacać? Z pewnością firmie, która zajmowałaby się specjalistyczną zrywką drewna z terenów, gdzie ciężko wjechać maszynami „standardowymi”. W Polsce są takie lasy, choć rozrzucone po całym kraju. „Tam gdzie zulowiec ośmiokołówką rady dać nie może, tam dziesięciokołówkę pośle” – chciałoby się powiedzieć, ale... No właśnie – zawsze znajdzie się jakieś „ale”…
WADY: Owszem – w terenie grząskim dziesięciokołówki poradzą sobie lepiej, ale już manewrowanie na wąskich szlakach zrywkowych może sprawiać większe problemy – zwłaszcza, gdy mamy założone półgąsienice.
Fakt dodania kolejnych kół do forwardera automatycznie odbija się też na cenie maszyny. Poza tym kupujący otrzymuje kolejny element wymagający konserwacji – to może zwiększać nieco koszty utrzymania. Problem także w tym, że nie wszystkie nasze drzewostany są gotowe na przyjęcie takiego sprzętu. Dlaczego? Ponieważ nie wszędzie mamy odpowiednie szlaki zrywkowe.
 

Jarosław Harhura

(...)

 

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 

Forwarder sześciokołowy John Deere 1010 E podczas pracy na zrębie sosnowym

Na małe ATD Terri mieszczą się nie tylko drobne sztuki drewna

 

Ponsse Buffalo 10wm, czyli forwarder na dziesięciu kołach

 




Dodano 15:41 02-12-2013


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama