Strona główna » Zul z Zawoi

Zul z Zawoi

Jest 23 maja 2013 roku, godzina 8 rano, nad Zawoją leci awionetka z trzema osobami na pokładzie. Słyszą ją pracujący w pobliskim lesie pilarze. Tego dnia widoczność ograniczała bardzo gęsta mgła. O godzinie 8:17 jeden z pilarzy – Wojtek – słyszy dziwny, krótki huk. Przez głowę przeszła mu myśl, którą dzieli się z kolegą. – Samolot się rozbił. – Eee tam, zgłupiałeś? – skwitował go towarzysz…
Taką historię opowiada nam przedsiębiorca leśny z Zawoi.

Jacek, Romek, Wojtek i Marek
Wojciech Trybała pracuje w lasach od 1998 roku. Początkowo był wspólnikiem w firmie starszego brata Jacka – pracownika Babiogórskiego Parku Narodowego. Miał wtedy 19 lat. Pracę w lesie przerwała służba w wojsku. Po powrocie, przez krótki czas pracował w zakładzie u mechanika. Gdy dwaj starsi bracia wrócili z zagranicy (praca w niemieckich lasach), założyli w trzech własny biznes. Dołączył do nich kolega i tak powstał Zakład Usług Leśnych S.C. Jacek Trybała Roman Trybała Wojciech Trybała Marek Zagórski.
Od 2000 roku firma pracuje na terenie leśnictwa Czarna Hala (Nadleśnictwo Sucha; RDLP w Katowicach). Pakiet obejmujący całe leśnictwo zawiera wszystkie leśne prace: pozyskanie, zrywkę, ochronę lasu i hodowlę. W firmie Jacka, Romka, Wojtka i Marka nie ma szefa, wszyscy pracują po równo. Gdy zachodzi potrzeba zatrudniają podwykonawców i osoby do prac sezonowych.
Roczne pozyskanie w leśnictwie Czarna Hala to około 5300 m³ drewna. Oczywiście drewno to trzeba zerwać do składnicy, wcześniej jeszcze poderwać końmi do drogi (od kilkunastu do kilkuset metrów), a na składnicy manipulować na odpowiednie sortymenty. Miesięcznie firma wyrabia około 500 kubików.
Choć w górach nie ma zbyt wiele powierzchni do sztucznego odnawiania (w większości występuje odnowienie naturalne), to nieraz na wiosnę firma zatrudnia dodatkowe „ręce do pracy”. Pan Wojtek przyznaje, że pracę tę najlepiej wykonują kobiety. – Nie da się ukryć, że panie są dokładne i sumienne. A jakie gatunki sadzimy? Przeważnie jodłę, buka z bryłką (zakrytym system korzeniowym), sosnę, wiąz oraz modrzewia – mówi przedsiębiorca.
Z innych prac firma wykonuje grodzenia (w tamtym roku dwie powierzchnie z modrzewiem), wykaszanie i zabezpieczanie upraw.

Maszyna w dwie godziny
Jaki sprzęt posiada firma? Jak mówi Wojciech, nie trzymają zbędnych maszyn. – Co robię, gdy potrzebuję pilnie jakiejś maszyny? Dzwonię lub jadę do Jordanowa na targ maszyn (25 km od Zawoi). Jesteśmy w stanie sprowadzić potrzebny sprzęt nawet w dwie godziny – mówi Wojciech. – W ten sposób nabyliśmy kiedyś LKT, a jak przestał nam być potrzebny, to go sprzedaliśmy.
Pracownicy używają pilarek i wykaszarek marki Husqvarna, choć w tamtym roku firma kupiła dwa modele Stihla do przetestowania.

Proste jest najlepsze
– „Proste jest najlepsze” – powtarza kilkakrotnie podczas rozmowy Wojciech Trybała. Zdanie to dotyczy maszyn i rozwiązań konstruktorskich. – Sami naprawiamy drobne awarie maszyn.
Wydaje mi się, że sztuką nie jest siedzieć w maszynie za milion złotych z błyszczącymi lusterkami. A co zrobić gdy się zepsuje? Ważniejsza od „bajerów” jest możliwość szybkiej naprawy maszyny, którą się dobrze zna – mówi przedsiębiorca. Sprzęt używany w firmie to przystosowane do pracy w lesie ciągniki rolnicze (Zetor, Ursus) i wciągarki. Podstawą pracy w górach są konie wykorzystywane do podrywki drewna.
Firma posiada trzy konie, a w razie potrzeby wynajmuje jeszcze dwa. Zwierzęta nocują w budynkach pod lasem (do pracy mają więc niedaleko). Każdy koń ma własnego opiekuna. – Ludzie, którzy na co dzień opiekują się końmi i pracują nimi w lesie są specjalistami w tej dziedzinie – mówi Wojtek. – Uważam, że trzeba ich szanować. Odpowiedzialny furman dba o swoje zwierzę i nie pozwoli, by stała mu się krzywda – tłumaczy przedsiębiorca.