Dodaj do ulubionych

Od 800 do 400


Do redakcji GAZETY LESNEJ zadzwonił nasz Czytelnik. Od ponad 12 lat pracuje w lesie, miał dawniej swoją formę, dziś pracuje jako robotnik.
Podał nam swoje imię i nazwisko, bo jak podkreślił, nie ma zamiaru ukrywać swoich danych, my jednak ich nie podajemy, bo dla sprawy nie jest to istotne, a nie chcemy Czytelnikowi przysporzyć problemów. Tym bardziej, że ludzie są różni, niektórzy bardzo wrażliwi na krytykę czy choćby zwrócenie uwagi na jakiś problem. Znamy takie przykłady doskonale, ale nie pora by o nich pisać.
Wracając do naszego Czytelnika. Mówi on tak: firma leśna, która ma umowę z nadleśnictwem dostaje 800 zł za wykoszenie ha uprawy. Zleca to podwykonawcy, za 600 zł. I ten podwykonawca proponuje mi robotę, ale już za 400 zł brutto. Wychodzi jakieś 10 zł za godzinę, to jakieś 40 godzin pracy.
Jeśli będzie do tego spisana umowa (a wierzymy, że będzie) to po odciągnięciu podatku z 400 zł robotnikowi zostanie jakieś 340, czyli 8,5 zł netto za godzinę. To dużo, czy mało, w przypadku pracy kosą na uprawie leśnej? Nasz Czytelnik zastanawia się, czy to jest uczciwa oferta. Zostawiamy to już ocenie Czytelników.
Ważniejszy jest ten ciąg: 800 dla wykonawcy, 600 dla podwykonawcy, 400 dla robotnika. Nasz Czytelnik pyta, czyż nie lepiej by zarobił, gdyby pracował u wykonawcy, a nie podwykonawcy? No cóż, pewnie tak. Ale nasz sektor usług leśnych podwykonawcami stoi. I żaden robotnik tego w pojedynkę nie zmieni.
Redakcja




Dodano 11:04 23-07-2014


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama