Dodaj do ulubionych

Od 800 do 400 ciąg dalszy


W poprzednim numerze GAZETY LEŚNEJ wiernie odtworzyliśmy rozmowę z Czytelnikiem, który od ponad 12 lat pracuje w lesie. Choć podał nam swoje nazwisko, nie opublikowaliśmy go, by nie narażać Czytelnika na ewentualne problemy.
A mówi on tak: firma leśna, która ma umowę z nadleśnictwem dostaje 800 zł za wykoszenie ha uprawy. Zleca to podwykonawcy, za 600 zł. I ten podwykonawca proponuje mi robotę, ale już za 400 zł brutto. Wychodzi jakieś 10 zł za godzinę, to jakieś 40 godzin pracy. Czy to uczciwa oferta?
Zwróciliśmy uwagę na taki ciąg: 800 dla wykonawcy, 600 dla podwykonawcy, 400 dla robotnika.
W odpowiedzi napisał do nas inny nasz Czytelnik, Romuald Roman, przedsiębiorca leśny i znany działacz Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych. Odniósł się on do cytowanych słów robotnika. Oto, co napisał:

„Co prawda zawsze z dużym zainteresowaniem czytam GAZETĘ LEŚNĄ, ale pierwszy raz odnoszę się do konkretnego artykułu, chodzi o tekst: od 800 do 400 z lipcowego wydania.
Z dużym zainteresowaniem czytam informację, że KTOŚ za ha wykoszenia uprawy dostaje 800 zł. Przy 42 rg w 3 strefie trudności, jest to stawka ponad 19 zł za rg, co jest chyba wyjątkowo rzadko spotykaną stawką. 14–16 zł/rg w zagospodarowaniu lasu, wg moich informacji, jest stawką relatywnie niską, ale najczęściej spotykaną.
Jeżeli główny wykonawca dostaje 800 zł za ha wykoszonej uprawy, a podwykonawca 600 zł, czyli 75%, to jest to naprawdę bardzo NIEUCZCIWE...
Osobiście nie słyszałem, żeby któryś z moich kolegów brał od podwykonawcy więcej niż 10%, a najczęściej stosowaną stawką jest 5–6%, co pokrywa koszty organizacji pracy, dozoru itd.
Jeżeli podwykonawca płaci pracownikowi 400 zł brutto, a sam dostaje 600, to musi dokładać do interesu, zakładając, że pracownik jest zatrudniony na umowę o pracę.... Gdzie ZUS, ubranie ochronne i inne koszty? Jako pracodawca muszę stwierdzić, że coś mi się tutaj nie zgadza.
Czy chodzi o przekazanie błędnej informacji, czy też pokazanie wyjątkowo nieuczciwego przedsiębiorcy? Czy też pokazanie dobrego pracodawcy, bo zapłata pracownikowi brutto 66% wypracowanej kwoty jest finansowym majstersztykiem...
To są oczywiście uwagi do autora – w tym wypadku osoby dzwoniącej do redakcji – a nie do samej redakcji.
Pozwolę sobie przypomnieć, że w katalogu są stawki akordowe. Z własnego doświadczenia wiem, że pracownik powinien wykosić dziennie minimum 0,30 ha, a wtedy ta stawka – 400 zł za ha – wygląda trochę inaczej...
Mogę tylko dodać, że przedsiębiorca, który bierze tak duży „haracz'” – w tym wypadku 25% – daleko nie ujedzie. Wykończy najpierw firmy podwykonawcze, a potem siebie... Wierzę jednak, że jest to odosobniony, patologiczny przypadek... Pewnie zdarzają się takie przypadki i trzeba z tym walczyć.
Innym problemem są jednostki naturalne za m³. Nie każdemu chce się zachować proporcje przy dzieleniu pracy TWP-TPP, a często się zdarza, że jakiś ,,spadochroniarz” wygra przetarg i grubsze trzebieże wycina harwesterem, a cieńsze zostawia lokalnym firmom, też za stawkę np. 30 zł za m³. Co jak na zrębki jest dosyć szokującą stawką... Ale te problemy są doskonale znane Czytelnikom GAZETY LEŚNEJ.
Pozdrawiam serdecznie
Romuald Roman




Dodano 22:14 11-08-2014


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama