Dodaj do ulubionych

Jak poszły przetargi na 2012 rok?

Karolina Grabowska

Wyżynanie się i walka o ogień. Ale też spokój i podział pracy tak, jak dotychczas. A jak było w Twoim regionie?

 
Jak zakończyły się przetargi na usługi leśne na rok 2012? Czy stawki były zaniżane? Jak duże podwyżki cen zaproponowały nadleśnictwa? Czy konkurencja była uczciwa? – poprosiliśmy o opinię prezesów Oddziałów i Kół Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych w różnych regionach kraju.

Waldemar Spychalski, prezes Oddziału SPL w Olsztynie:
W tym roku było wyjątkowo spokojnie. W życie wszedł nowy, 10-letni operat, w którym jest dwa razy więcej m³ drewna do pozyskania. Firmy, widząc dużą ilość drewna w pakiecie, musiały się zastanowić, czy startować do przetargu. Pakiety były duże, obejmujące wszystkie prace. W jednym pakiecie znajdowało się pozyskanie, zrywka i hodowla. Nie było pakietów na samo pozyskanie drewna.
Moim zdaniem, aby uniknąć zaniżania stawek, nadleśnictwa muszą być zainteresowane przetargami. Kontrole RDLP i Oddziału SPL pomagają uniknąć problemów. Jeden pakiet na wszystkie prace leśne zmniejsza nieuczciwą rywalizację i wprowadza wstępną selekcję firm.

Stanisław Marecik, prezes Koła SPL w Krakowie:
Nie było żadnych wpadek. Nie było przekrętów, wchodzenia nowych firm, zaniżania stawek. Przetargi wygrali wszyscy dotychczasowi wykonawcy. Dla wszystkich było 10% podwyżki w porównaniu do roku ubiegłego.
Spokojny przebieg wyboru wykonawców to efekt wczesnego ogłoszenia przetargów i coraz mniejszego nimi zainteresowania. Nadleśnictwa brały pod uwagę rekomendacje leśniczego.  Nie było żadnych pakietów harwesterowych, ponieważ na południu harwesterów nie ma.

Marek Piotrowski, prezes Koła SPL w Zielonej Górze:
Przetargi, tak jak w całej Polsce, poszły bardzo źle. Zule zaniżały stawki o 20–30%. Mieliśmy inwazję obcych firm z sąsiednich regionów – to pewnie wymiana ciosów za start naszych firm na terenie innych RDLP.
Pakiety były duże, łączone. Był nawet jeden harwesterowy. Stawki wahały się przy pracach pozyskaniowych od 12 do 16, czy też 18 zł. Za prace hodowlane – 10–16 zł. To mniej niż w roku ubiegłym.
Były próby punktowania nie tylko ceny, ale również posiadania maszyn czy zatrudniania leśników, to ostatnie uważam za nieporozumienie.
Myślę, że zaostrzenie kryteriów udziału w przetargach to dobre rozwiązanie, pod warunkiem rzetelnego ich rozliczania. Dziś niewywiązywanie się z przyjętych kryteriów nie jest karalne. Rozwiązaniem jest także obniżenie udziału ceny w ocenie ofert.

Janusz Kowalski, prezes Koła SPL w Krośnie:
Znam sytuację Nadleśnictwa Komańcza. Przetarg odbył się tu na zdrowych zasadach. Był tam jeden duży pakiet. Kryterium wyboru była w 100% cena (tak jak w całej RDLP w Krośnie). Podwyżka w stosunku do roku ubiegłego wyniosła 3–5%.
W Nadleśnictwie Lutowiska był problem z zaniżaniem cen. Cena za pakiet poszłą w dół o ok. 140 tys. zł, czyli jakieś 20%.

Janusz Zawiślak, prezes Koła SPL w Szczecinku:
Z poprzednich przetargów, na 2011 rok dyrekcji regionalnej LP zostało 7 mln zł. Myślę, że teraz na rok 2012 zostanie jeszcze więcej. I to pomimo tego, że kwoty przeznaczone na realizację zadań przez nadleśnictwa w tym roku były wyższe. W ofertach zule mogły dać za pozyskanie wraz ze zrywką na ten rok 55–57 zł/m³, a może nawet 60 zł/m³. Rok temu było to 47 zł/m³.
Dlaczego RDLP zostanie jednak dużo pieniędzy? Bo wiele przetargów u nas wygrały konsorcja z maszynami, które zaniżyły stawki. Konsorcja te teoretycznie spełniały warunki udziału w przetargu, ale teraz, gdy wygrały, szukają ludzi do pracy.
Konsorcja drastycznie obniżyły stawki – np. w pakiecie za 1 723 tys. zł obniżka wyniosła o 305 tys. zł. W innym pakiecie, w którym do pozyskania jest 21 tys. m³ drewna, stawki obniżono o 250 tys. zł.
Firmy w ramach konsorcjów udostępniają sobie ludzi i sprzęt. Tych samych ludzi zgłaszają w wielu przetargach. Zamiast umów o pracę podpisują umowy-zlecenia, by uniknąć kosztów związanych z opieką medyczną, urlopami. To umowy na miesiąc. Przyjdzie wiosna i kto zrobi zalesienia?
Ustawa o zamówieniach jest nieprzemyślana. Panuje wolna amerykanka i dziki rynek. Kryterium wyboru nie może być tylko cena.
Kolejna sprawa: opinia wystawiana firmie przez nadleśnictwo musi być prawdziwa. Nie może być takich sytuacji, że nadleśnictwo wystawia dobrą opinię firmie, która na nią nie zasłużyła, czyli np. miała opóźnienia czy nie wykonała pracy na czas. Zdarza się, że by się takiej firmy pozbyć, nadleśnictwo wystawia jej dobre referencje. I efekt jest taki, że wszyscy na nią narzekali, a teraz wystartowała w trzech nadleśnictwach!
Co należałoby poprawić? Po pierwsze wyłączyć Lasy z zamówień publicznych. Po drugie wprowadzić licencjonowanie, żeby wymagania na terenie regionalnych dyrekcji były porównywalne.
Udało nam się z dyrektorem RDLP ustalić, aby kryterium wyboru nie była w 100% cena. Wyliczyliśmy sprzęt na 10%, cenę – na 90%. Można byłoby jeszcze wyszczególnić, jaki konkretnie sprzęt będzie punktowany, np. do jakich szlaków zrywkowych. Trzeba też przedyskutować kryteria i warunki dopuszczenia do przetargów.
Jako SPL wywalczyliśmy w naszym regionie podniesienie kar za niewykonywanie zleceń. Może się wydawać dziwne, że sami sobie zwiększamy kary, ale my wiemy, że zdążymy wykonać prace. Mamy nadzieję, że usunie to z rynku cwaniaczków. Udało nam się ustalić karę w wysokości 3% dziennie od wartości zamówienia. Nadleśnictwo może, ale nie musi, w ciągu 14 dni zerwać umowę z niewywiązującą się firmą.
Na koniec powiem tak: konkurencja między zulami powinna być, ale powinna być zdrowa.

Marek Pawlak, prezes Koła SPL w Pile:
W kilku nadleśnictwach zule nie podeszły do przetargów poważnie. Nie wykorzystały wszystkich przeznaczonych pieniędzy, bo zaniżały ceny. Nie dorośliśmy do tego, żeby rozmawiać i wykorzystywać to, co oferuje nadleśnictwo.
Podwyżka w stosunku do roku ubiegłego wynosiła 6–7%, a nawet 8–10%. W jednym nadleśnictwie pakiety nie poszły, bo były zbyt trudne.
Pakiety nie są duże, obejmują prace dla jednego lub dwóch leśnictw. Był pakiet harwesterowy, który został połączony z innymi pracami leśnymi. Typowych pakietów harwesterowych nie było.
Cena stanowiła 95% kryterium wyboru, w pozostałe 5% wliczano potencjał ludzki lub sprzęt. Stawki za pozyskanie wahają się od 30 do 47 zł/m³. Aby wykluczyć w kolejnych latach problemy z obniżaniem cen, chcemy na najbliższym posiedzeniu Koła porozmawiać z zaproszonymi przedstawicielami zuli i wspólnie opracować jakieś rozwiązanie.

Bronisław Raczkowski, prezes Oddziału SPL w Katowicach:

Jedna pozytywna rzecz, jaka miała miejsce w tym roku, to zróżnicowane kryteria wyboru. Dzięki temu niektóre firmy nie wygrały przetargów, bo nie tylko cena się liczyła. Trzeba było mieć stałych pracowników do nadzoru – wymogiem była osoba, która miała udokumentowaną pracę minimum na miesiąc przed przetargami. W 20 ofertach wymagany był nadzór leśny.
Między firmami była wola porozumienia. Firmy, które nie miały nadzoru lub odpowiedniego przerobu, nie wygrały przetargów. Udało się nam wyeliminować tzw. zule z teczką.
W nadleśnictwach było od jednego do trzech dużych pakietów. Stawki za pozyskanie wahały się w granicach 18–20 zł. Z uwagi na rosnące ceny paliw, podwyżki za zrywkę wyniosły ok. 15% w porównaniu do roku ubiegłego. W sumie za pozyskanie i zrywkę podwyżka wyniosła ok. 10%. Problemu z obniżaniem cen nie było.

Robert Kaźmierczak, prezes Koła SPL w Łodzi
Były dwie umowy czteroletnie, które zostały zakontraktowane oraz kilka umów na dwa lata. Nie wszystkie dwuletnie umowy zostały zakontraktowane – np. w Nadleśnictwie Grotniki umowy nie podpisano, bo nadleśnictwo nie miało odpowiednich środków finansowych, jakich wymagały firmy. Na te umowy odbędą się dodatkowe przetargi.
W przetargach specjalistycznych miejscowi nie wygrali. Z Polski północnej przyjechały firmy i obniżyły ceny średnio o 20%. Pakiety nie były duże – ok. 3,5 tys. m³/rok.
Obniżanie cen miało miejsce przy pakietach pozyskaniowych. Firmy, które wygrały przetargi, teraz oddają zlecenia za 90% ceny innym. Nie było problemu obniżania cen w pakietach łączonych – pozyskanie drewna z hodowlą. Tutaj firmy w obrębie nadleśnictwa potrafiły się dogadać. Podwyżki wyniosły ok. 10–15%.
Były pakiety harwesterowe oraz pakiety harwesterowe połączone z niewielkimi pracami hodowlanymi. Często było tak, że sprzęt wielooperacyjny nie był wymagany, ale za jego posiadanie firma dostawała dodatkowe punkty.
Firmy tworzyły też konsorcja, aby dostać cztery pakiety. I wtedy dzieliły się pracą pomiędzy sobą. Kryteriami wyboru nie była tylko cena, ale w 5–10% liczyło się posiadanie specjalistycznego sprzętu, nadzoru, kadry. Nie pomogło to jednak w pozbyciu się obcych firm.
Referencje wystawiane firmom przez nadleśnictwa nie zawsze były takie same. Jedna firma dobrze wykonała w kilku nadleśnictwach swoją pracę, a w innych nie wywiązała się z obowiązków i dostała różne opinie. Nie wiadomo wtedy, jak ocenić taką firmę, która ma referencje i kontrreferencje?
Podwyżki wyniosły przeważnie ponad 10%. Stawki za prace hodowlane wahały się od 14 do 18 zł. Za zrywkę było to 15–21 zł.
Wymóg odpowiedniego przerobu, np. z poprzednich trzech lat, jest w pewnym sensie zabezpieczeniem dla zleceniodawcy i ułatwia wybór firmy.

Jerzy Bałdyga, prezes Koła SPL w Warszawie:

W jednym leśnictwie był jeden pakiet. Doświadczenie w pracy i posiadanie sprzętu było dodatkowo punktowane. Z zaniżaniem cen się nie spotkałem, byłoby to zakładanie sobie samemu pętli na szyję.
Odrzucono jedną firmę, która podała błędną stawkę VAT. Stawki za zrywkę wynoszą 15–17 zł., a za pozyskanie 15–16 zł. Były pakiety harwesterowe. Unieważnione zostały oferty, w których stawki podane przez firmy były wyższe niż proponowało nadleśnictwo. Były też firmy, które wchodziły na teren innych nadleśnictw, niż opracowały dotychczas.

Jakub Kubiak, prezes Oddziału SPL w Poznaniu:

W Wielkopolsce był problem z zaniżaniem cen. Pakiety były duże. Cena liczyła się w 95%, w 5% – doświadczenie. Więcej informacji mogę udzielić po planowanym spotkaniu członków Oddziału.

Wiesław Lubiewski, prezes Koła SPL w Gdańsku:

Stawki w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosły o 7–9%. Kryterium wyboru nie była tylko cena, ale także sprzęt czy pracownicy. Kilka nadleśnictw z uporem maniaka lekceważy jedna zalecenia dyrektorów generalnego i regionalnego rozdrabniając rynek pakietowy i cenę licząc jako kryterium w 100%.
Bezczelnego wycinania się nie było wśród sąsiednich firm. Miejscowi starają się nie wchodzić sobie w interesy. Co innego – w pakietach harwesterowych. Tam było wyżynanie się i walka o ogień.
Średnio za pozyskanie stawki wyniosły 20–23 zł. Podobnie za zrywkę. Na hodowlę zarezerwowane są większe koszty, choć tak naprawdę, to ubiegający się decydują o cenach. Prace hodowlane są przez nas, przedsiębiorców, traktowane po macoszemu. Obowiązuje prawo krótkiej kołdry. Stawki za prace hodowlane to 14–15 zł.
Tam, gdzie firmy przekroczyły cenę o ok. 15%, przetargi zostaną powtórzone. Nie było konfliktów prawnych.
Nie wszędzie jednak było spokojnie. Dla przykładu przeglądając wyniki przetargów z naszej dyrekcji natrafiłem na Nadleśnictwo Kaliska. Po przetargu w kasie tej jednostki zostało, jak z grubsza liczę, jakieś 2,9 mln zł! Tyle nadleśnictwo zaoszczędziło w stosunku do kwot przeznaczonych na realizację zadań wystawionych w przetargu. Stąd wniosek, że RDLP w Gdańsku nie jest jednolite. Trafiają się nadleśnictwa, gdzie pakiet wyceniony na 1,9 mln zł idzie za 1,1 mln zł.

Jacek Malinowski, członek SPL z regionu Lubelskiego:

U nas, z tego co wiem, przetargi odbyły się bez komplikacji. Moja wiedza nie dotyczy jednak wszystkich nadleśnictw. Nie było problemów z zaniżaniem cen. Z reguły wygrywały nasze firmy. Tam, gdzie oferta była podana ze stawką – takie stawki weszły. Czasem kwoty nie były podane, ale firmy zaproponowały ceny podobne do tych, jakie nadleśnictwa zamierzały zapłacić.
Pakiety były duże, rozpisane na leśnictwa lub obręby z łączonymi pracami z zakresu zrywki, pozyskania i hodowli lasu. Oddzielnie rozpisane zostały pakiety na prace z zakresu przygotowania gleby i szkółkarstwa. Pakietów harwesterowych praktycznie nie było.
Podwyżki w stosunku do roku ubiegłego wyniosły 8–10%.

Janusz Nowak, członek SPL z regionu Radomskiego:

Tylko pojedyncze oferty zostały unieważnione przez nadleśnictwa ze względu na ceny. Poza tym unieważnień nie było.
Konkurencja była. Do jednego ogłoszenia startowały 2–3 firmy, choć w większości na jeden pakiet przypadała jedna firma. Ceny były niższe niż wyliczyły nadleśnictwa. Firmy same zbijały ceny nawet o 20%.
W porównaniu z rokiem ubiegłym większych zmian nie było. Więcej było pakietów maszynowych (prawie w każdym nadleśnictwie) i tam walka między firmami była bardziej zażarta. Do przetargów startowały firmy z północy (z pomorskiego, z Płocka) oraz z sąsiedztwa.
W zeszłym roku za maszynowe pozyskanie drewna stawka wynosiła 21 zł/m³. Myślę, że w tym roku będzie podobnie. W ciągu roku firmy będą się jeszcze pojawiać, ponieważ nadleśnictwa zostawiają czasem jakieś pakiety do ogłoszenia na później.
W stosunku do roku ubiegłego zmieniły się kryteria wyboru firmy. Cena liczyła się w 80%, pozostałe 20% to doświadczenie i posiadanie sprzętu. Tylko niektóre nadleśnictwa w 100% patrzyły na cenę.
Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że wymogiem w jednym z nadleśnictw było złożenie zabezpieczenia w wysokości 3% wartości zamówienia. Podwyżki względem roku ubiegłego sięgnęły 3%. W kilku nadleśnictwach mogły być trochę wyższe.

Dariusz Jarząbek, prezes Oddziału SPL w Białymstoku:
Jak poszły przetargi? Tragicznie. Przegrałem wszystko, co mogłem przegrać. W całym Nadleśnictwie Pisz i w ¾ leśnictw Nadleśnictwa Maskulińskie, czyli razem w ponad 40 leśnictwach, przetarg wygrało konsorcjum teczkowe. Stawki poszły jeszcze niżej niż rok temu, np. za prace z zagospodarowania hodowlanego firma zaproponowała: 3 zł, 4,16 zł, 7,70 zł. W nadleśnictwie Rudka jest podobnie.
Aby wywiązać się z zaleceń dyrektora generalnego, kryteriami wyboru firm były: cena, termin płatności oraz wykształcenie leśne. Niestety, w kryterium nie znalazł się posiadany sprzęt, dotychczasowa współpraca, przerób czy zatrudnienie odpowiednich osób. Teraz firmy, które wygrały przetarg, próbują pozyskać pracowników od firm, które przegrały. Niestety, oferują im prace na czarno, dniówkę jeszcze niższą niż rok temu (16 zł/dzień). Stawki wzrosły, np. w nadleśnictwach Bielsko czy Nowogród.

Dariusz Szczepański, Prezes Oddziału SPL we Wrocławiu:
Były pakiety duże, jedno nadleśnictwo miało jeden pakiet lub jeden pakiet obejmował kilka leśnictw. Lasy podniosły stawki od 3,5 do 10%. W nadleśnictwach górskich (np. Kotlina Kłodzka, Jawor) było dużo odrębnych pakietów harwesterowych.
Było zaniżanie cen. Firmy z naszego regionu dawały niższe stawki niż rok temu. W zagospodarowaniu lasu cena wahała się od 13 do 17 zł. Jedna firma startowała do przetargu na pozyskanie 20 tys. m³ drewna mając jednego drwala. Nie wygrała, sprawa jest w arbitrażu.

Marek Człapa, członek SPL z regionu Toruńskiego:
W Nadleśnictwie Toruń jeden pakiet dotyczył wszystkich prac w jednym leśnictwie. Jednak ponad połowa pakietów (6 z 11) nie przeszła ze względu na za wysokie ceny i źle wpłacone wadium. Przetarg zostanie powtórzony 27 stycznia. Kryterium wyboru była tylko najniższa cena. Stawki wzrosły średnio o 4% w stosunku do ubiegłego roku. Problemu z zaniżaniem cen nie było.

Romuald Roman, prezes Oddziału SPL ze Szczecina:

W przetargach na usługi leśne w 2012 r. w naszej dyrekcji nastąpiła mała rewolucja. Moim zdaniem bardzo pozytywna. Przede wszystkim dyrekcja zezwoliła kierownikom jednostek na stosowanie innych kryteriów niż cena, można było tworzyć większe pakiety, a także ogłaszać przetargi na okres dłuższy niż jeden rok. Jest to duży krok naprzód, pokazujący również, że kierownictwo RDLP wzięło sobie do serca postulaty właścicieli firm leśnych.
W zasadzie zamawiający stosował trzy kryteria. Doświadczenie (przerób), pracowników z wykształceniem leśnym oraz sprzęt. Gdyby do tego dołączyć punkty za zatrudnianie pracowników na umowę o pracę, byłoby to jeszcze większe udogodnienie dla rzetelnych firm.
Coraz więcej kierowników jednostek zdecydowało się na umowy wieloletnie (2–3 letnie), tworzono większe pakiety np. obręb, czy też 2–4 leśnictwa.
Termin składania ofert kierownictwo RDLP zaproponowało w jednym czasie i większość firm skorzystała z tej propozycji. Uważam to za dobre rozwiązanie. Firmy, które od lat pracowały na danym terenie, składały oferty na swoje pakiety, a wspólny termin pokrzyżował plany tzw. ,,skoczkom''.
Trzeba przyznać, że kierownictwo RDLP bardzo poszło na rękę właścicielom firm leśnych, niestety nie do końca potrafiliśmy z tego skorzystać. Coraz częściej firmy wygryzają się nawzajem, nawet tam, gdzie współpraca układała się dobrze od lat. Do tego zauważa się coraz większą liczbę firm z sąsiednich dyrekcji. Niektóre pojawiają się w ramach rewanżu za ,,wizytę'' firmy z RDLP Szczecin u nich, inne szukają łatwego zarobku na podwykonawcach. Znam dwie firmy z naszej dyrekcji, które startowały w przetargach w sąsiednich dyrekcjach. Patrząc na ich potencjał wykonawczy, skojarzenia po co to robią, nasuwają się same.
Z moich informacji wynika, że mimo bardzo ostrej, czasami bardzo niezdrowej konkurencji, stawki poszły w górę . W pozyskaniu drewna od 16–19 zł, zagospodarowanie 12–16 zł. Być może są i wyższe i niższe w niektórych nadleśnictwach, ale raczej mieścimy się w tym przedziale.
Ogólnie oceniam bardzo wysoko wymogi i kryteria narzucone przez LP. Szkoda tylko, że niektóre nadleśnictwa poszły na skróty i nie skorzystały z możliwości danych przez RDLP. Jeżeli zamawiający zastosował inne kryteria niż cena, firmy pracujące w danym nadleśnictwie, a nawet w sąsiednich, mogły zawiązać konsorcja, połączyć swój potencjał, co dawało szansę na obronę przed niezdrową konkurencją. Tam, gdzie jedynym kryterium była cena, firmy miejscowe miały mniejsze szanse. Wystarczyło, że zjawiła się firma z zewnątrz, obniżyła stawki i wygrała. A teraz mogą pracować w tych samych leśnictwach za dużo niższe stawki. Oczywiście – jeżeli mogą.
Znam przypadek, że w jednym z nadleśnictw wygrała firma z sąsiedniej dyrekcji, nagle powstało wiele firm jednoosobowych, te które do tej pory pracowały, zostały na lodzie. Zastanawiam się również co zrobi nadleśniczy, bo firma która wygrała, w ofercie wykazała, że nie będzie korzystać z podwykonawców. Kierownik jednostki może wyrazić zgodę na to, żeby podwykonawcy pracowali, ale nie musi. Może dobrze by było, jak w kartach, powiedzieć: ,,sprawdzam''?
Dużo emocji przed przetargami wiązało się ze sprawą pakietów harwesterowych i pozycji wydzielonych w leśnictwach pod maszyny. Jeszcze dwa miesiące temu był to dla mnie temat bardzo gorący i do dzisiaj nie do końca jestem do tego przekonany. Jednak po ostatnich przetargach, gdzie było widać, jak bardzo decyzje kierownictwa RDLP, czyli np. inne kryteria niż cena, pomogły niektórym firmom utrzymać się na rynku, inaczej patrzę na pewne decyzje. Duży problem stał się małym. Można wyrażać swoją negatywną opinię w sprawie niektórych decyzji, trzeba jednak zauważać te pozytywne. Tych drugich w ostatnim czasie w naszej RDLP jest zdecydowanie więcej.
Pozwolę sobie jeszcze żartobliwie wtrącić: jako ,,największy'' przeciwnik pakietów maszynowych, chyba jako jeden z pierwszych wykonałem w tym roku zrąb harwesterem...

Jan Kubiak, prezes SPL:

Moje zdanie wyraziłem w listach skierowanych do dyrektora generalnego LP  i do przedsiębiorców leśnych. (od redakcji: pierwszy list opublikowaliśmy w poprzednim numerze, drugi publikujemy w tym wydaniu „Nowej Gazety Leśnej”).



LIST DO PRZEDSIĘBIORCÓW


List otwarty Jana Kubiaka, Prezesa Zarządu Głównego Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych do przedsiębiorców leśnych.

Szanowne Koleżanki i Koledzy
Ostatni kwartał roku to dla nas szczególnie ważny okres, chociażby z uwagi na coroczne przetargi na usługi leśne. Dogłębna lektura SIWZ, skrupulatne wyliczanie kwot do oferty, zbieranie niezbędnych dokumentów - to wszystko angażuje każdego przedsiębiorcę ale mamy to wpisane w naszą działalność. Także jednym z ważnych elementów tej układanki jest analiza rynku pod kątem konkurencji.
Okazuje się jednak, że coraz trudniej rozpoznaje się konkurencje, głównie, dlatego że coraz trudniej nazwać niektóre podmioty konkurencją. Docierają do nas ostatnio sygnały o tym, iż do przetargów oferty składają firmy, które stosują zaporowo niskie ceny na usługi i w ten sposób są nie do pokonania.
Wystąpiłem w tej sprawie do Dyrektora Generalnego LP z prośbą o zbadanie sprawy zwłaszcza pod kątem przestrzegania przepisów prawa ale także wewnętrznych regulaminów i zarządzeń obowiązujących w LP. Nie tylko o ceny na bardzo niskim poziomie bowiem chodzi ale także o proceder polegający na odsprzedaży wygranych przetargów przez te konkurencyjne firmy. Jest to jednak tylko jedna strona medalu i z tym problemem już się mierzymy mając nadzieję na wspólne działanie w tej kwestii z kierownictwem LP.
Przy tej okazji ponownie ujawnił się bardzo istotny problem związany z przetargami. Jako członkowie SPL spotykamy się z przedstawicielami kierownictwa LP i zwracamy uwagę na fakty zbyt niskich stawek za usługi przyjmowane do planów i do kwot przeznaczonych na sfinansowanie określonych zadań na usługi leśne. W odpowiedzi często słyszymy, że nie ma to znaczenia ponieważ przedsiębiorcy - oferenci bardzo często w ferworze walki konkurencyjnej przedstawiają oferty z cenami znacznie niższymi od zaplanowanych przez zamawiającego. I jak pokazują ostatnie przetargi taki proceder narasta a więc trudno nie przyznać leśnikom racji.
Zadajemy sobie w Zarządzie SPL pytanie - jaka jest na to rada? Cały proces pozyskiwania wykonawcy musi opierać się na przepisach ustawy Prawo Zamówień Publiczny, a to oznacza, że oferent ma swobodę w zakresie przedstawiania swojej oferty. Zamawiający może wprawdzie uznać, że oferta przedstawia rażąco niską cenę jednak trzeba pamiętać, że zamawianie usług to nie to samo co zamawianie towarów gdzie o taką decyzję łatwiej.
Wielokrotnie na spotkaniach Zarządu Głównego SPL z szefami Oddziałów padały uwagi pod adresem leśników o zaniżanie stawek. Tymczasem oferty przedstawiane do przetargów także przez naszych członków zupełnie temu przeczą. Obserwujemy bowiem, walkę konkurencyjną, która z uczciwością i etyką ma nie wiele wspólnego.
Może więc drogie koleżanki i koledzy czas uderzyć się także we własną pierś. Właśnie w ostatnim okresie otrzymałem wiele przykładów na to, iż także członkowie SPL wchodzą na teren działania kolegów stosując bardzo niskie stawki. Sytuacja wielu tych, którzy zakupili maszyny wielooperacyjne nie jest łatwa, ale drogą do nikąd jest zapewnienie pracy dla maszyny i człowieka za wszelką cenę. Podstawowe zasady prowadzenia biznesu temu przeczą.
Drogą wyjścia są wspólne działania na rzecz poprawy relacji z zmawiającym m.in. poprzez wpływanie na takie zapisy SIWZ, które będąc w zgodzie z PZP, jednocześnie będą premiować firmy dobrze działające, zapewniające najlepsze wykonanie zadań, eliminować nierzetelność, nieuczciwość, działania niezgodne z prawem, a jednocześnie poprzez stawianie wysokich wymagań wykonawcy, będą planować takie wynagrodzenie, które odzwierciedlać będzie stawiane wymagania.
Nie mamy jednak argumentów do rozmów z kierownictwem LP jeśli z ich strony podawane są przykłady zachowań naszych członków w procesach przetargowych polegające między innymi na znacznym zaniżaniu stawek za usługi. Przedsiębiorca, który wybiera taką drogę musi liczyć się z tym, że w kasie będzie jedynie ubywać środków chociaż pozornie obrót będzie.
W nowym roku czekają nas kolejne podwyżki paliwa w tym głównie oleju napędowego, Inflacja planowana na 4%, przez analityków uznawana jest za zaniżoną. Wszystko to spowoduje drastyczne podniesienie kosztów i ci przedsiębiorcy, którzy postanowili za wszelką cenę wygrywać przetargi mogą nie zauważyć, że właśnie zaczynają zjadać własny ogon. Na nic wówczas zda się pociecha z  wygranego przetargu.
Drodzy członkowie SPL - apeluję o rozsądek, rozwagę i bardzo skrupulatne analizy swoich działań. Proszę nie odbierać mojego głosu jako pouczającego ale jako koleżeńską radę.
Lasy Państwowe to nasz partner, z którym niestety często musimy spierać się na konkretne argumenty i my jako Zarząd musimy je mieć. Od lat - sami to przecież obserwujecie - rozmowy z kierownictwem lasów nie są w stanie przełamać oporu w kwestiach czasami drobnych. Większość z nas wywodzi się z pracy etatowej w LP a jakże trudno dziś znaleźć wspólny pogląd na sprawy, którymi wspólnie się zajmujemy czyli opieką nad naszymi polskimi lasami. Okazuje się, że stare przysłowie mówiące o punkcie widzenia i punkcie siedzenia ma tu wspaniałe zastosowanie.
Tym bardziej konieczna jest nasza wspólna praca na rzecz zmian. Nie osiągniemy ich działając przeciwko sobie, działając wbrew ekonomicznym prawom rynku, działając bez uwzględnienia konkurencyjnych, ale przede wszystkim etycznych, moralnych i ekonomicznych uwarunkowań obliczonych zawsze na dłuższą perspektywę czasową a nie tylko od przetargu do przetargu. Budujmy między sobą zaufanie – naprawdę warto.
Nadchodzi Nowy 2012 rok, życzę wszystkim aby był on lepszy od minionego, abyśmy się wspólnie lepiej rozumieli. Niech emocje i nierozsądne działania nie komplikują nam osiągania strategicznych celów.
Z całego serca życzę dużo dobrego zdrowia oraz wszelkiej pomyślności również dla Państwa najbliższych.

Z wyrazami szacunku, Darz Bór
Jan Kubiak
Prezes Zarządu Głównego
Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych

 

 

Od autora:
Czekamy zatem na wnioski ze spotkań oddziałów i kół Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych. Wszystkie informacje będziemy oczywiście nadal przekazywać naszym Czytelnikom na bieżąco.
Propozycje rozwiązań problemów, jakie usłyszeliśmy od przedstawicieli regionów, pokrywają się z postulatami zgłaszanymi przez przedsiębiorców leśnych od dawna. Duże, łączone pakiety oraz zróżnicowane kryteria wyboru pomagają wybrać odpowiednie firmy. Jednak porozumienie wśród samych zuli, którego nie da się zawrzeć w żadnych przepisach i ustawach, wydaje się najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich ze stron.

 

 

 

Zaprenumeruj „Nową Gazetę Leśną”! To zaledwie 6 zł miesięcznie przy prenumeracie dwuletniej.

Wystarczy tylko wpłacić pieniądze na nasze konto [ZOBACZ JAK TO ZROBIĆ]




Dodano 09:40 01-02-2012


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama