Jak nie powstały polskie maszyny leśne
Swoje rodzime marki maszyn leśnych mają Finowie, Szwedzi, Niemcy, a nawet Słowacy. Dlaczego Polakom nie udało się wyprodukować własnych skiderów, czy forwarderów?
Już po II Wojnie Światowej podjęto próby wprowadzenia na rynek urządzeń przydatnych w gospodarce leśnej. Z uwagi na rosnące zapotrzebowanie na surowiec drzewny i brak siły roboczej, dążono do maksymalnego zmechanizowania prac pozyskania drewna. Po wprowadzeniu do pracy w lesie pilarek o napędzie spalinowym, zaczęto podejmować próby zastosowania maszyn ścinkowo układających (forwarderów). Jedną z pierwszych tego typu maszyn o symbolu LK skonstruowano w latach 1951 – 52 w Leningradzkiej Akademii Techniczno-Leśnej. Maszyna ta była wyposażona w dwa frezy tarczowe, które ścinały drzewo oraz w dźwignie obalające. Ścięte drzewo padało na ciągnik gąsienicowy, który po zebraniu odpowiedniego ładunku zrywał go do miejsca przeznaczenia.
A kolei w larach 70-tych w Europie zaczęto opracowywać nożowe głowice do ścinki poruszane siłownikami hydraulicznymi. Konstruktorzy tych urządzeń opierali się na pomyśle Tomasa Buscha z 1954 r. (Luizjana USA), gdzie przez dziesięciolecia produkowano hydrauliczne głowice, które były montowane na ciągnikach rolniczych. Głowice te ścinały i obalały drzewo, oraz układały je w odpowiednim miejscu.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 09:21 01-10-2015