Dodaj do ulubionych

Uwaga na rany

Skaleczenia są powszechne przy pracy w lesie. Zdarza się jednak, że z pozoru nawet drobne otarcie może doprowadzić do groźnej ropowicy.

Przerywając ochronną powłokę naszego ciała – skórę, otwieramy drogę dla inwazji niewidocznych gołym okiem mikroorganizmów. Jeśli trafią na podatny grunt, mogą doprowadzić do powstania przykrej dolegliwości, zwanej ogólnie ropowicą i występującej w wielu rozmaitych formach. Jak ustrzec się przed poważnymi konsekwencjami pozornie niegroźnych skaleczeń?

Niewidzialna inwazja
Ropowica to ogólna nazwa opisująca rozlane stany zapalne miękkich tkanek, związane najczęściej z infekcją bakteryjną – gronkowców lub paciorkowców. Choroba rozwija się najczęściej na skutek zaniedbania rany, braku dezynfekcji i odpowiedniego zabezpieczenia przed infekcją. Zdarza się jednak, że mimo zastosowania odpowiednich środków odkażających oraz opatrunku, bakterie przetrwają i spowodują przykre konsekwencje.


– Ropowicę leczy się chirurgicznie, przez oczyszczenie miejsc w których zebrała się ropa – tłumaczy Anna Długajczyk, magister pielęgniarstwa z oddziału chirurgii ogólnej, naczyniowej i transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego im. Andrzeja Mielęckiego w Katowicach.

– Często mamy do czynienia z wieloma zaropiałymi miejscami. Pacjent otrzymuje także dawkę antybiotyku, w razie potrzeby zakładany jest drenaż. W ciężkich przypadkach może być konieczna hospitalizacja i antybiotyk podawany dożylnie – mówi Długajczyk.


Gdy choroba zaczyna się rozwijać, lekarz łatwo rozpoznaje objawy. Miejsce skaleczenia jest ocieplone, rozwija się stan zapalny, widać zaczerwienienie. Jak mówi specjalistka ze szpitala, pacjent odczuwa ból, może mieć dreszcze i gorączkę. Następnym etapem jest pojawienie się treści ropnej. Jeśli miejsce infekcji pozostawi się bez interwencji, może nawet dojść do sepsy, a krytyczne przypadki wymagają amputacji zakażonej części ciała.


– Najskuteczniejszą metodą zabezpieczenia się przed ropowicą jest dezynfekowanie skaleczeń. Bardzo ważne jest, by stosować odpowiednie środki – nie polewać spirytusem – bo takie przypadki też się zdarzają – tłumaczy Długajczyk.


Jak to bywa z chorobami, objawy nie zawsze są od razu widoczne i prowadzące do właściwej diagnozy. Może się zdarzyć nawet drobne otarcie rany w lesie, pojawia się jednak rumień, a później okazuje się, że jest konieczna długa terapia silnym antybiotykiem doustnie i miejscowo.

 

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ





Dodano 15:19 24-01-2022


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama