Dodaj do ulubionych

Zacznijmy liczyć koszty. Debata GAZETY LEŚNEJ

W obliczu niezwykle trudnej sytuacji branży usług leśnych branżowe stowarzyszenia jednoczą siły. GAZETA LEŚNA rozmawia z Wojciechem Wójtowiczem – prezesem Polskiego Związku Pracodawców Leśnych i Wojciechem Szczotką – wiceprezesem Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych.


Rafał Jajor, GAZETA LEŚNA: Ceny paliw szaleją. Czy widzicie Panowie w związku z tym możliwość aneksowania umów na prace leśne podpisanych z Lasami Państwowymi  i zwiększenia stawek?

Wojciech Wójtowicz, prezes PZPL: Nasz Związek namawia przedsiębiorców leśnych, żeby próbowali aneksować te umowy. Na nasze pismo w tej sprawie do kierownictwa Lasów dostaliśmy odpowiedź, że DGLP skłania się ku temu i przekaże wytyczne do nadleśnictw.
Jest to sytuacja nadzwyczajna, spowodowana konfliktem za naszą wschodnią granicą, w związku z tym warto się starać, raczej ta rewaloryzacja powinna nastąpić.

Wojciech Szczotka, wiceprezes SPL: Jako Stowarzyszenie 8 marca wysłaliśmy pismo do dyrektora generalnego LP, w którym przedstawiliśmy nasze propozycje. Wyliczyliśmy wzrost kosztów w pozyskaniu i w zrywce oraz w zagospodarowaniu lasu.
Liczyliśmy, jak wzrosły koszty od momentu składania ofert, czyli od listopada do teraz i od rozpoczęcia pracy, czyli od stycznia do teraz. Przy czym wnioskowaliśmy o wzrost stawek w ramach aneksowania umów wyliczenia z tego drugiego okresu. Czyli o wzrosty na poziomie około 25 proc. w pozyskaniu i zrywce i 15 proc. w zagospodarowaniu.

GAZETA LEŚNA: Czy macie już jakiś odzew na tę propozycję?

Wojciech Szczotka: Tak, otrzymaliśmy list od dyrekcji generalnej LP. Wynika z niego, że trwają prace w tym temacie i mamy nadzieję, że jakieś decyzje zostaną podjęte.
Tym bardziej, że nasze wyliczenia zostały rzetelnie zrobione. Nie tylko na podstawie cen ropy, ale także kursu euro, wzrostu cen dużych maszyn, pilarek, łańcuchów, olejów. A także wzrostu cen finansowania zakupu maszyn, czyli np. leasingów.

GAZETA LEŚNA: Co jeśli Lasy powiedzą nie?

Wojciech Szczotka: My jako Stowarzyszenie w ogóle nie bierzemy tego pod uwagę. Bo wtedy byłoby po nas, wiele firm deklaruje, że jeśli nie uda im się aneksować umów, to będą starali się je rozwiązywać. Biorąc pod uwagę wszystkie konsekwencje, które się z tym wiążą.

Niestety przy takich cenach ropy i euro, co nam wszystkim podnosi koszty, przedsiębiorcy nie są w stanie prowadzić biznesu. Czyli może być fala upadłości firm.

Wojciech Wójtowicz: Powodem tej trudnej sytuacji jest nie tylko wojna. W ubiegłym roku część firm się nie zamykała, z uwagi na tarcze antykryzysowe związane z covidem. Gdyby zamknęli działalność, musieliby zwracać pomoc. Ale w tym roku już tego ograniczenia nie ma, dlatego taniej będzie zapłacić kary, niż realizować te umowy.
Jednym z powodów rosnących kosztów jest też presja płacowa. Nie oszukujmy się, że nasza branża będzie w stanie na bieżąco reagować na rosnące koszty życia i podnosić swoim pracownikom pensje. A jeśli nie będziemy mogli dać pracownikom oczekiwanych przez nich podwyżek, to ich nie utrzymamy.
 
GAZETA LEŚNA: Czy firmy leśne odczuwają braki pracowników z Ukrainy w związku z wojną u naszych sąsiadów? Jaka jest skala tego problemu?

Wojciech Szczotka: Pojawiły się takie głosy, że większość pracowników z Ukrainy wyjechała bronić swojej ojczyzny lub zabrać stamtąd swoją rodzinę. To jest realny problem. Dochodzą nas też słuchy, że pojawiają się powołania polskich pracowników na miesięczne, wojskowe przeszkolenia. To może być kolejny problem.

GAZETA LEŚNA: czy pracowników z Ukrainy jest kim zastąpić?

Wojciech Wójtowicz: Nie bardzo. To i tak było łatanie dziur pracownikami z Ukrainy. Wystarczy spojrzeć na metro warszawskie, które stanęło, bo wyjechało 60 proc. pracowników z Ukrainy. To dotknęło także inne sektory, w tym branżę usług leśnych.

GAZETA LEŚNA: W związku z trudną sytuacją w branży obie Wasze organizacje się zjednoczyły i wystosowały wspólnie petycję do premiera Morawieckiego. Czy są już jakieś echa tej petycji, jest jakaś odpowiedź?

Wojciech Wójtowicz: Nie dostaliśmy z kancelarii premiera żadnej oficjalnej odpowiedzi. Jest odzew pojedynczych posłów i senatorów, którzy złożyli w naszej sprawie pisma czy interpelacje.

Wojciech Szczotka: Udało się nam zainteresować wiele osób tym tematem, ale adresat nie odpowiedział.

GAZETA LEŚNA: Wydaje się, że skala nierozstrzygniętych przetargów jest w tym roku większa, czy też tak to oceniacie?

Wojciech Szczotka: Tak. Jeszcze dwa, trzy lata temu zdarzały się drugie podejścia, trzecie były sporadycznie, a o czwartych krążyły już tylko legendy. Teraz te czwarte postępowania są częste. To olbrzymi alarm, aby zmienić podejście do naszej branży, bo branża zaczyna się sypać.

Wojciech Wójtowicz: Przedsiębiorcy leśni zaczęli liczyć koszty, widząc to, co się dzieje na rynku i co się dzieje z pracownikami. Zaczynają rzetelnie wyliczać swoją pracę, widząc po poprzednich latach, że ten biznes zaczyna przynosić straty, a już nie minimalne nawet zyski.
Cześć osób decyduje się na zmianę branży. To jest dosyć częste. Ich zdanie jest takie – pracujemy w lesie dopóki działa sprzęt, później odchodzimy. Jeżeli teraz nie podejmiemy kroków, to w przeciągu trzech, czterech lat nie będzie komu pracować w lesie.

GAZETA LEŚNA: Tak jest na Lubelszczyźnie, gdzie pracujesz. A jak jest w okolicach Piły?

Wojciech Szczotka: U mnie, w okolicach Piły jeszcze przetargi były intensywne. Zdarzały się nawet zaniżenia stawek, ale te firmy teraz płacą wysoką cenę tych decyzji. Nie pochwalam tego, ja nie zaniżałem. I obserwuję bardzo duży odpływ szczególnie małych firm.
Idziemy w amortyzację rzeczywistą, czyli jak sprzęt już niedomaga, to nie kupujemy nowego, ale kończymy robotę. Widać też, że większe firmy startowały na mniejszą liczbę pakietów, bo nie mają kim tego obrobić. Nie mają podwykonawców i będzie z tym coraz gorzej.
 
GAZETA LEŚNA: Co musi się stać, by w branży usług leśnych się  poprawiło? Co jest najpilniejsze?

Wojciech Wójtowicz: Trzeba nakreślić, jak ma wyglądać firma leśna w przeciągu następnych pięciu czy dziesięciu lat. Jakiej firmy oczekują Lasy? Jakiego chcą partnera?
Rzeczą zabójczą dla firm jest to wieczne wahanie pakietów, raz pakietem jest jedno leśnictwo, a rok później już pięć leśnictw, a potem znów jedno. To się zmienia ciągle. Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć, jak mamy się przygotować do przetargu?
Trzeba zacząć rozmawiać i nie ukrywać problemów.

Wojciech Szczotka: No i prawdziwe kosztorysowanie prac leśnych, a nie udawanie przez Lasy, że liczą nasze koszty. Usiądźmy do stołu i zacznijmy je razem liczyć.

Całą debatę można obejrzeć na stronie Gazetalesna.pl i FIRMYLESNE.pl  (klik
)

 




Dodano 13:20 24-03-2022


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama