Wywiad Gazety Leśnej. Kazimierz Szabla
Żaden leśnik w szumie liści nie słyszał szumu liczonych pieniędzy. Stawiane zarzuty o nadmiernych wycinkach są kłamstwem – mówi dr Kazimierz Szabla były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach.
Magdalena Bodziak: Społeczeństwo chce lasów wokół miast tylko dla siebie. Czy możemy całkowicie zrezygnować tam z wycinki?
Dr Kazimierz Szabla: Możemy tak zrobić, tylko musimy się zastanowić nad skutkami takich decyzji, także przyrodniczymi. Las to nie park. T
o twór dynamiczny podlegający naturalnym procesom, w tym także starzeniu się i rozpadowi, a wydaje się, że społeczeństwo chciałoby zatrzymać naturalne procesy w tych lasach. Jeśli chcemy zapewnić ciągłość istnienia tego lasu, to leśnik musi mieć możliwość dokonywania niezbędnych cięć.
To umożliwi jego odbudowę lub przebudowę, dostosowując np. skład gatunkowy, strukturę wiekową do wiodącej funkcji społecznej ale to można zrobić tylko metodami aktywnej gospodarki leśnej. Oczekiwania społeczne wobec lasów zmieniają się w czasie. Przez większość społeczeństwa lasy wokół miast postrzegane są jako miejsce rekreacji i wypoczynku.
To trzeba uwzględnić w planowaniu urządzeniowym oraz kierunkach rozwoju LP i to się dzieje. Trzeba także mieć na uwadze, że koszty takiego leśnictwa będą znacznie wyższe. I zachodzi pytanie czy jesteśmy, jako społeczeństwo, na to przygotowani i kto je poniesie, a także kto weźmie odpowiedzialność za bezpieczeństwo w tych lasach jeśli zakaże się w nich jakichkolwiek cięć.
Ludzie nie chcą widzieć w nich pozyskania drewna, a w szczególności zrębów zupełnych pod osiedlami. I to jest zrozumiałe. Praktyka leśna dysponuje dziesiątkami rodzajów rębni. Trzeba tylko powoływać nadleśniczych według kryteriów merytorycznych, a nie politycznych.
Ale ludzie myślą, że LP zależy tylko na produkcji drewna. Czy faktycznie nasz narodowy zarządca lasów odpuścił sobie trochę ich ochronę?
Wyliczanie tak zwanych etatów pozyskania oparte jest na naukowych podstawach. Nigdy w historii LP pozyskanie nie przekraczało przyrostu. Stąd dzisiejsze zasoby drewna na pniu są blisko trzy razy większe niż po II wojnie światowej.
A więc nie było rabunkowej gospodarki i żaden leśnik w szumie liści nie słyszał szumu liczonych pieniędzy. Stawiane zarzuty o nadmiernych wycinkach są kłamstwem. Jeszcze do niedawna główną funkcją lasów była produkcja drewna, ale to zmieniliśmy 30 lat temu, wprowadzając w ustawie o lasach zapis o priorytecie ochrony nad produkcja drewna.
Pytanie czy jest to realizowane? Skoro jednak dzisiaj mamy tyle cennych obszarów, które zdaniem ekologów powinny być parkami narodowymi, to może ta gospodarka tak nie zaszkodziła. Niemniej jednak powinna ona ewoluować w kierunku rozwoju funkcji pozaprodukcyjnych w tym ochronnych, związanych chociażby z prognozowanymi skutkami zmian klimatycznych.
Zawsze jednak takim decyzjom powinna towarzyszyć analiza skutków przyrodniczych, społecznych i ekonomicznych. Nie bez znaczenia jest także fakt, że drewno jest jedynym odtwarzalnym surowcem i determinantem naszego rozwoju cywilizacyjnego.
Znalezienie kompromisu pomiędzy funkcją produkcyjną a innymi funkcjami lasu w tym ochronnymi i społecznymi jest największym wyzwaniem współczesnego wielofunkcyjnego leśnictwa. Nie może być ono rozstrzygnięte bez analizy skutków tych decyzji i w żadnej mierze poddane plebiscytowi.
Myślę, że największym problemem, który dzisiaj wywołuje konflikty, to jest brak polityki leśnej państwa. I to ona powinna określać czy my dzisiaj pozyskujemy 40 milionów, 45, czy 50, czy mamy 23 parki narodowe, czy może powinno być ich 40. Prócz tego problemem jest jeszcze upolitycznienie Lasów Państwowych, dlatego powinniśmy się raczej skupić nie na lasach społecznych, czy ograniczeniach cięć, a na reformie Lasów.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 11:29 25-11-2024