Dodaj do ulubionych

Wywiad Gazety Leśnej. Dariusz J. Gwiazdowicz

Jeśli celem jest ochrona różnorodności biologicznej, to bez naszej ingerencji tego celu nie osiągniemy i nie ma co się okłamywać – mówi prof. dr hab. Dariusz J. Gwiazdowicz z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Michał Procner: Ponad 130 naukowców, włączając Pana, podpisało list otwarty, w którym czytamy, że działania resortu są obserwowane z niepokojem przez środowisko naukowe. O co dokładnie chodzi?
Dariusz J. Gwiazdowicz: Ten list otwarty jest wyrazem zaniepokojenia środowiska naukowego, które nie zgadza się z tym, że decyzje w lasach są podejmowane bez konsultacji z ekspertami i z odrzuceniem wiedzy naukowej. Decyzje te opierają się jedynie na ideologicznych celach organizacji pozarządowych.
W ten sposób nic trwałego nie zbudujemy, nic nie osiągniemy. Skłócimy tylko ludzi, ale efektów ani przyrodniczych, ani społecznych, a tym bardziej gospodarczych, po prostu nie będzie. Być może o to chodzi Ministerstwu.


Środowisko leśników, tych którzy pracują w Lasach Państwowych jest pozbawione głosu. Nawet moi koledzy, którzy są na emeryturze, mówią, że nie chcą się publicznie wypowiadać i krytykować obecnej sytuacji, bo ich dzieci pracujące w LP mogą być narażone na konsekwencje.
Oczywiście, jako naukowiec wypowiadam się, i mam nadzieję, że mnie z pracy na uniwersytecie za nie wyrzucą. Patrzę jednak na las trochę z innej perspektywy niż osoba, która w nim pracuje każdego dnia. Dlatego powinniśmy stworzyć płaszczyznę do nieskrępowanej wymiany poglądów.

Przecież nauka nie ma nic wspólnego z polityką.
Jesteśmy zakładnikami sytuacji politycznej. Napisałem kiedyś artykuł pt. „Polityka wśród drzew", w którym krytykował ówcześnie rządzących. Byłem wtedy nazywany lewakiem. Dzisiaj jak krytykuję rządzących to mnie hejterzy nazywają pisiorem. I do nikogo nie dociera, że merytoryczna dyskusja nie ma barw politycznych.
Aktywiści z kolei mają nieskrępowaną swobodę wyrażania opinii, i są to proste, często prymitywne, ale łatwe do przyjęcia opinie. To powoduje, że w mediach społecznościowych punkt widzenia leśników jest słabiej widoczny. To jest oczywiście działalność na krótką metę, gdyż w dłuższej perspektywie czasu bzdurne opinie się nie wybronią.

O jakich szkodach mówimy?
Szkody będą wyrządzone w przyrodzie, ale również w gospodarce. Jeśli załamiemy na przykład łańcuch dostaw drewna i spowoduje to zadyszkę przemysłu drzewnego, upadną firmy rodzinne, tartaki i wiele innych przedsiębiorstw. Myśli Pan, że będziemy w stanie to szybko odbudować?
Doprowadzenie do bankructwa firm rodzinnych jest bardzo łatwe, bo nie dysponują one ogromnym budżetem finansowym, który umożliwiłby przetrwanie trudnych czasów, np. dwa, trzy lata.

Ostatnio bardzo często spotyka się w internecie czy innych formach publicznych dyskusji wezwanie by „zostawić przyrodę samą sobie". Czy przyroda bez gospodarki sobie poradzi?
Przyroda funkcjonowała, kiedy nie było na świecie ludzi i jakoś sobie radziła. Pytanie nie powinno brzmieć „czy przyroda sobie porazi”, ale „jakie są nasze cele”? O co nam właściwie chodzi?
Jeśli celem jest ochrona różnorodności biologicznej, to bez naszej ingerencji tego celu nie osiągniemy i nie ma co się okłamywać. Jeśli chcemy na przykład wpływać na obieg węgla w przyrodzie, to bez wykorzystywania drewna nasze możliwości są ograniczone.
Tylko, że my z tymi odnawialnymi surowcami i gospodarką proekologiczną nie potrafimy się przebić w dyskursie społecznym. Żeby to zadziałało, należałoby przygotować solidną strategię informacyjną.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 




Dodano 14:59 18-04-2025


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama