Dodaj do ulubionych

Wywiad Gazety Leśnej. Jarosław Socha

Wystarczyłoby skupić się na tych drzewostanach, które wiemy, że za chwilę będą zamierały albo już zamierają, drzewostanach na niewłaściwych siedliskach, obniżyć wiek rębności i wprowadzić odnawianie – mówi prof. Jarosław Socha, kierownik Katedry Zarządzania Zasobami Leśnymi Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Magdalena Bodziak: Należy Pan do specjalistów, którzy uważają, że aktywne gospodarowanie lasami sprzyja ich trwałości, dlaczego?
Jarosław Socha:
Tak, jestem zwolennikiem aktywnej adaptacji lasów gospodarczych do zmiany klimatu i nie wynika to jedynie z moich przekonań, lecz z badań naukowców z wielu krajów, w tym naszych, ale również z potrzeb społeczeństwa i gospodarki. 

Nasze symulacje z wykorzystaniem modeli 4C, przeprowadzone wspólnie z kolegami z Irstea (Francja), PIK (Niemcy), EFI (Niemcy), i Uniwersytetu w Lubljanie (Słowenia) wykazały, że strategie gospodarowania oparte na ekstensyfikacji gospodarki leśnej mogą skutkować wzrostem szkód związanych z zaburzeniami i że są potrzebne alternatywne strategie zależne od lokalnych uwarunkowań siedliskowych.


W kontekście aktualnych zagrożeń związanych ze zmianą klimatu i antropopresją trzeba pamiętać, że o tym jak zmieniały się nasze lasy w ostatnich dziesięcioleciach. Przede wszystkim były pod presją zanieczyszczeń powietrza i kwaśnych deszczy, które jednak zostały ograniczone w ostatniej dekadzie XX wieku. W ostatnich trzech dekadach o wzroście lasów w dużej mierze decydowało zanieczyszczenie atmosfery tlenkami azotu oraz zmiana klimatu. To właśnie depozycja atmosferyczna azotu była w największym stopniu odpowiedzialna za obserwowany powszechnie na półkuli północnej przyspieszony wzrost drzew.


Według badań z Europy Centralnej w ostatnich dekadach przyrost drzewostanów był wyższy średnio o około o 30 proc. w porównaniu z tym obserwowanym 100 lat wcześniej. Intensywny przyrost skutkował między innymi tym, że drzewa mniej zasobów inwestowały w rozbudowę systemów korzeniowych, co ma obecnie negatywne skutki w kontekście ich odporności na suszę. Szybszy przyrost i związana z nim zwiększona konkurencja powodują zmiany alokacji biomasy, czego skutkiem jest rozbudowa części nadziemnej drzew i redukcja części podziemnej, przez to teraz generalnie drzewa mają słabiej rozwinięty system korzeniowy.


Jednocześnie obserwujemy coraz większe problemy z anomalią wilgotności gleb, generalnie w Europie, a szczególnie w Europie Centralnej, gleby są coraz suchsze, co powoduje osłabienie drzewostanów, drzewostanów sosnowych również, ale też pozostałych gatunków, na przykład jodły, która w latach 70., 80. ub. w. bardzo ucierpiała z powodu zanieczyszczenia powietrza, w 90. nastąpiła poprawa kondycji jodeł w Polsce, a teraz jest znów obserwujemy silne osłabienie tego gatunku związane przede wszystkim z suszą.

Azot zwiększył też, co zadziwiające, zagęszczenie drzew i wyłączając las z użytkowania nie wyeliminujemy jego działania, a jest to czynnik, który ma bardzo duży wpływ na stabilność drzewostanów w tej chwili.

To co w takim razie powinniśmy zrobić wobec zmian klimatu?
Tam, gdzie mamy niewłaściwe składy gatunkowe, należy prowadzić przebudowę drzewostanów zwłaszcza sosnowych i świerkowych. Jednak jeżeli gatunkiem zgodnym z siedliskiem jest na przykład buk, to trzeba go najpierw podsadzić w dolnym piętrze i dopiero jak osiągnie pewną wysokość, to przedplonowe sosny, czy świerki można usunąć zupełnie. Bo niestety jak posadzimy buka na otwartym terenie, to najczęściej nie przetrwa z uwagi na zbyt duże nasłonecznienie.

Takie gatunki jak buk, jodła w pierwszych latach życia wymagają osłony. W związku z tym zanim dojdzie do rozpadu drzewostanu przedplonowego, to trzeba mieć czas na to, żeby wprowadzić gatunek docelowy.


Z kolei, tam gdzie mamy drzewostan sosnowy gospodarczy, to nie ma co czekać 100–120 lat aż się ta sosna rozpadnie, tylko trzeba odnowić ten drzewostan wcześniej, co pozwoli uniknąć konieczności stosowania później kilkudziesięciohektarowych zrębów sanitarnych. 

Na żyźniejszych siedliskach należałoby przyjąć wiek rębności wynoszący nie więcej niż 80 lat, i w cięciach odnowieniowych doprowadzić do docelowego składu gatunkowego odpowiedniego do lokalnych warunków siedliskowych.


Jeżeli chodzi o siedliska ubogie to tam jest możliwe stosowanie domieszek innych gatunków po to, żeby poprawiać też warunki glebowe, mikroklimat. Im żyźniejsze siedliska tym liczba gatunków domieszkowych i udział innych gatunków głównych poza sosną zwyczajną powinien być coraz większy. W sytuacji dużego zagrożenia zamieraniem drzew błędem jest czekanie. Tak jak to się stało ze świerkiem w Beskidzie Śląskim. 


W latach 60. ub.w. była w Nadleśnictwie Rycerka konferencja leśników i naukowców, z której wnioski były takie, że trzeba pilnie przebudować drzewostany świerkowe, ponieważ grozi im masowe zamieranie. 30 lat później podniesiono wiek rębności świerka do 130 lat. Zamiast wykorzystać ten dość długi okres na przebudowę drzewostanów, czekano na ich wielkopowierzchniowe zamieranie, które miało miejsce zaledwie kilka lat później.


Na znacznej części niektórych nadleśnictw beskidzkich, takich jak na przykład Węgierska Górka, doszło do utraty pokrywy drzew na dużych obszarach. W latach 60. to był odpowiedni moment, żeby rozpocząć pilną przebudowę tych drzewostanów.

No i to jest tak, że my mamy taką krótką perspektywę. Teraz jak rozmawiam z niektórymi przedstawicielami organizacji NGO, no to oni też wiedzą, że znaczna część drzewostanów gatunków iglastych, takich jak drzewostany zbudowane z sosny zwyczajnej czy świerka pospolitego, ulegnie rozpadom i co robimy? No czekamy aż to się wydarzy.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 
 

 

 

 




Dodano 14:17 26-05-2025


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama