Operator ? leśny arystokrata
W ostatnim numerze GAZETY LEŚNEJ spostrzeżeniami z pracy w harwesterze podzieliła się świeżo upieczona operatorka – Monika Kubiak. Kontynuując temat, szwedzki korespondent GAZETY LEŚNEJ wyjaśnia, jak wygląda praca operatora w Szwecji, a my przypominamy jak to jest w naszym kraju.
Redakcja
Szwedzcy operatorzy
Zawód operatora harwestera to w Szwecji arystokracja zawodów leśnych, ale patrząc na niektórych pracowników, można w to wątpić. Są to często ludzie bardzo młodzi, niekiedy bezpośrednio po szkole średniej o kierunku techniczno-przyrodniczym. Takie właśnie szkoły kształcą tutaj operatorów specjalistycznych maszyn leśnych. W wieku 19 lat można więc mieć już odpowiedzialną pracę i zarabiać dobrze – na początek około 18–19 tys. SEK na rękę (ponad 8 tys. zł).
Ale praca takim sprzętem wymaga spokoju i rozwagi, a nie brawury i tempa.
– To jest las, a nie tor Formuły 1! – nierzadko właściciel lasu musi przypominać o tym młodemu operatorowi. A on na to: – Płacą mi za m³. Wyszukiwanie odpowiednich drzew do ścinki w drzewostanie zabiera czas. Kto mi za to zapłaci? (W wielu krajach drzewa do ścinki wybiera sam operator, nie są wcześniej wyznaczane przez leśniczego czy jego odpowiednika – przyp. od redakcji).
Najciekawsze jest to, że szwedzcy operatorzy maszyn wielooperacyjnych sami uważają się za najlepszych na świecie. Jedynie Finowie, Niemcy czy Kanadyjczycy – ich zdaniem – są w stanie im dorównać.
Rok temu w szwedzkim miesięczniku leśnym ukazał się wywiad z właścicielem firmy, skarżącym się na młodych Szwedów, którzy nie chcą pracować w lesie. Dziennikarz zapytał go: – Dlaczego nie zatrudnisz operatorów z Polski lub Słowacji?
– Nie ma ich – odpowiedział. – Są bardzo dobrzy w pracy pilarką, ale harwester to dla nich zbyt skomplikowana sprawa.
Czy to prawda? Sam nie wiem.
Tadeusz Ciura Rosenberg
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
Dodano 14:50 29-06-2014