Dodaj do ulubionych

Marka Ponsse

Einari Vidgrén chciał ulepszyć pracę w lesie, pracując nad udoskonalaniem maszyn stworzył markę Ponsse. 

Miasteczko Vieremä w fińskiej Savonii położone jest wśród lasów i jezior. To właśnie tu w 1943 r. na świat przyszedł Einari Vidgrén.

Dorastał w typowych dla ówczesnej Finlandii warunkach, od małego pomagając rodzinie przy gospodarce i ucząc się wartości ciężkiej pracy. Po ukończeniu podstawówki pochłonęła go profesja drwala. Nie była to zła decyzja, zważywszy na to, że leśnictwo to w Finlandii biznes rodzinny.


Jednak samą ręczną piłą wiele się nie zdziała. Einari zaczął więc rozglądać się za maszyną, która przyśpieszyłaby jego pracę. Już wtedy użytkował osiem różnych ciągników, lecz każdy zawodził go na inny sposób. Do wyboru na rynku miał forwardery produkcji Volvo i Valmeta, ale nie wywarły one na nim pozytywnego wrażenia. Pracując różnorakim sprzętem starał się kontaktować z producentami i dzielić sugestiami na temat ich produktów. Na próżno, wtedy drwal postanowił sklecić coś samemu.

Chałupnicza robota
Tak oto w 1970 r. z części po ładowarce czołowej w szopie powstała maszyna o nazwie Dino. Przy projekcie Einari kooperował ze szwagrem. Celem było opracowanie maszyny, która nie zepsuje się przed końcem zimy. Ich konstrukcja poruszała się na czterech kołach, była wyposażona w chwytak i otwartą przestrzeń ładunkową.

Wyglądała nieco pokracznie, ale wówczas zbytnio nie odbiegała od standardów wzornictwa i wydajności. Einari był tak dumny ze swojego dzieła, że aż odnalazł nowe powołanie – postanowił zostać konstruktorem. W jego przekonaniu operatorzy byli najlepszymi ekspertami i słuchanie ich opinii było korzystne.


Już na starcie jego drogi do sukcesu pojawiły się dwa problemy. Pierwszym był warsztat – sensowna produkcja nie mogła odbywać się w szopie. Drugim była załoga, w fabryce potrzeba było inżyniera.


Pierwszy mankament udało się rozwiązać przekonując lokalny samorząd, że zbudowanie hali produkcyjnej z pieniędzy publicznych będzie dobrym pomysłem. Głosowanie za tym przeszło większością jednego głosu i już pod koniec 1970 r. Ponsse, bo tak nazywało się nowe przedsiębiorstwo, zyskało siedzibę.


Drugi problem udało się rozwiązać dość tradycyjnie – ogłoszeniem o pracę w gazecie. Tak oto w lutym następnego roku do Vieremä przyjechał młody inżynier Jouko Kelppe. Na rozmowę rekrutacyjną przebył 600 km. Było warto. To on został pierwszym specjalistą w firmie.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ




 




Dodano 15:59 21-12-2023


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama