Wywiad GAZETY LEŚNEJ. Mikołaj Dorożała
„Chcielibyśmy, żeby zakłady usług leśnych były w końcu podmiotowo traktowane w relacji z LP” – z wicemistrzem klimatu i środowiska Mikołajem Dorożałą rozmawia Magdalena Bodziak
Magdalena Bodziak: Decyzja ministerstwa o ograniczeniu pozyskania w 10 lokalizacjach w Polsce wywołała chaos zwłaszcza na terenie RDLP w Białymstoku i Krośnie, dlaczego do tego doszło?
Mikołaj Dorożała: Ograniczenia zostały chirurgicznie zaplanowane tak, by nie wyłączać nigdzie całego nadleśnictwa – zdarzało się owszem 25, 30 proc. w niektórych jednostkach. To było takie małe moratorium. Tymczasem doszły do nas sygnały, że nadleśnictwa nie wiedziały co zrobić i wyłączały gospodarkę na całym swoim terenie, a to nie powinno się zdarzyć. Problem był po stronie dyrekcji regionalnych, które w żaden sposób nie potrafiły zakomunikować tej decyzji do interesariuszy. Zostało to źle zinterpretowane. Być może był to nawet rodzaj sabotażu poprzedniej ekipy w dyrekcjach LP.
Teraz będziemy szukać rozwiązania, żeby to naprawić. Planujemy zwołanie okrągłego stołu, do którego zostaną zaproszeni wszyscy interesariusze, zakłady usług leśnych także.
Wprowadziliśmy te ograniczenia, ponieważ zapowiadaliśmy je już podczas kampanii wyborczej. Jest to odpowiedź na pewne oczekiwania społeczne, które są ogromne i są dla nas fundamentalne.
Ale decyzja o małym moratorium nie była konsultowana z przemysłem drzewnym i przedsiębiorstwami leśnymi, dlaczego?
Jesteśmy już po spotkaniach z przedstawicielami zakładów usług leśnych i przemysłu drzewnego w Warszawie. My konsultowaliśmy przez kilka tygodni przygotowanie tych konkretnych lokalizacji, było spotkanie w Białowieży z przyrodnikami, naukowcami, samorządowcami i leśnikami. I tuż po tej decyzji rozmawialiśmy z przedstawicielami branży – przemysłem drzewnym i zulami. To się dzieje równolegle. My wiemy co robimy i to nie jest tak, że słuchamy tylko jednej strony.
Czy zatem poszkodowani przez te wyłączenia zulowcy będą mogli liczyć na jakąś rekompensatę?
Tak oczywiście, w sytuacji jeśli ktoś będzie bardziej poszkodowany wprowadzimy takie rekompensaty. Będę sugerował przesunięcie kwot chociażby z funduszu leśnego, tak jak było to w czasie klęski, czyli sytuacji nagłego zdarzenia.
Na poziomie RDLP powinny zostać przeprowadzone dokładne analizy, kto powinien zostać objęty takim wsparciem. Prosiłem dyrektora generalnego LP o jak najszybszą pracę w tym obszarze. Rozmawialiśmy także o powołaniu koordynatorów do spraw kontaktów z zulami w każdej dyrekcji i do nich można byłoby się również zgłaszać w sprawie tych rekompensat.
Czyli przedsiębiorcy leśni mają być już teraz bardziej partnersko traktowani?
Chcielibyśmy, żeby zakłady usług leśnych były w końcu podmiotowo traktowane w relacji z LP. Tego do tej pory nie było. Odbyło się już spotkanie z przedstawicielami zuli w ministerstwie, w którym uczestniczył dyrektor Lasów Państwowych i to jest pewien symbol otwartości w tej komunikacji. Ucieszyło mnie, że przedstawiciele branży rozumieją wyzwania związane z ograniczeniem gospodarki leśnej, znalezieniem tych 20 proc. najcenniejszych lasów, które chcielibyśmy chronić.
Ale teraz najistotniejsze jest, żeby to małe moratorium, czyli pierwsze ograniczenie w tych 10 lokalizacjach, zostało w odpowiedni sposób zakomunikowane interesariuszom, bo tu był problem.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 12:06 02-02-2024