Wywiad GAZETY LEŚNEJ. Jarosław Socha
W dyskusji o wyłączeniach trzeba uwzględnić uwarunkowania klimatyczne i to co się w ostatnich latach dzieje w lasach Europy i na świecie – z prof. dr. hab. inż. Jarosławem Sochą, przewodniczącym Rady Dyscypliny nauki leśne oraz kierownikiem Katedry Zarządzania Zasobami Leśnymi Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie rozmawia Magdalena Bodziak.
Magdalena Bodziak: Rząd chce stopniowo ograniczać pozyskanie, docelowo zwiększyć tereny lasów chronionych do 20 proc., już teraz mamy moratorium na 10 lokalizacji, to była słuszna decyzja?
Jarosław Socha: Trzeba sobie zadań pytanie o cel takiego działania i wybór drzewostanów do wyłączeń powinien zależeć od tego celu. Ponadto warto zaznaczyć, że nawet wyłączenie z użytkowania nie powoduje braku ingerencji człowieka w ekosystemy leśne, która obecnie odbywa się bardzo intensywnie przez antropogeniczne zanieczyszczenie powietrza związkami azotu.
Azot z depozycji atmosferycznej dostający się do lasów w ilości około 9 kg na 1 ha rocznie ma ogromny wpływ na siedliska powodując ich eutrofizację. Widać to chociażby w Puszczy Białowieskiej, gdzie intensywnie zmienia się skład gatunkowy lasów. To główny powód tego, że lasy obecnie wykazują przyśpieszony przyrost, który jest zwiększony o ok. 30 proc. w ciągu ostatnich 100 lat.
W średnich warunkach siedliskowych w wieku 100 lat sosny zwyczajne w Polsce są wyższe aż o 8 metrów niż sto lat temu. Ogromny wpływ na lasy ma również to, że gleby w Europie, a szczególnie Europie Centralnej systematycznie się osuszają, następują coraz większe anomalie wilgotności. Drzewa, które tak szybko przyrastały, są teraz bardziej podatne na suszę, która staje się głównym problemem w zarządzaniu lasami.
W dyskusji o wyłączeniach trzeba uwzględnić uwarunkowania klimatyczne i to co się w ostatnich latach dzieje w lasach Europy i na świecie. Obecnie leśnictwo mierzy się z globalnym zamieraniem lasów związanym ze zmianami klimatu. W projektach realizowanych przez liczne konsorcja międzynarodowe mówi się o pilnej potrzebie adaptacji lasów do zmian klimatu poprzez takie działania jak dostosowanie składów gatunkowych do siedlisk, zmniejszanie zagęszczenia drzew już od najwcześniejszych faz rozwojowych, różnicowaniu struktury i wielu innych aktywnych działaniach, które są możliwe dzięki zabiegom hodowlanym prowadzonym w ramach gospodarki leśnej.
W strefie umiarkowanej w wyniku pożarów i zamierania lasów w niektórych rejonach świata przestała rosnąc ilość węgla związanego w lasach. Jeżeli to zamieranie będzie przewyższało przyrost, to w wyniku utleniania węgla zawartego w zamarłych drzewach, lasy staną się emitentami dwutlenku węgla, co już jest niekiedy obserwowane. Wspominam o tym, ponieważ w dyskusjach o wyłączaniu lasów z użytkowania argumenty dotyczące ochrony klimatu są podnoszone chyba najczęściej. Przy wyłączaniu z użytkowania należałoby zadać sobie pytanie czy postępując w ten sposób będziemy w stanie osiągnąć zakładane cele redukcji emisji CO2 założone w Europejskich strategiach.
Trzeba pamiętać, że drewno jest odnawialnym produktem, który zgodnie z założeniami biogospodarki powinien zastępować wysokoemisyjne materiały budowlane, takie jak beton, tworzywa sztuczne. To biogospodarka, w tym gospodarka leśna, jest jedną z rozwiązań, które mają doprowadzać Europe do zeroemisyjności.
Czyli możemy zrobić tymi wyłączeniami coś zupełnie przeciwnego niż ochrona klimatu?
Zgadzam się, że są obszary, których zasobność w wyniku tego wyłączenia z użytkowania będzie rosła, ale jeżeli będziemy wyłączali lasy, gdzie ryzyko zamierania jest duże, to tam bilans CO2 może być częściej ujemny. W latach 2018–2020 w Europie Centralnej, zamieranie objęło 300 mln m³ drewna.
Jednocześnie badania wykazują, że sosna, świerk i inne gatunki będą zamierały i ustępowały miejsca innym gatunkom, jak na przykład dąb. Te nowe lasy nie będą jednak takie, jak obecnie, drzewa będą osiągały mniejsze wymiary i będą miały mniejszą zasobność. To oznacza, że znaczna część obecnych drzewostanów się rozpadnie i jeżeli będą się rozpadały na obszarach, na których nie prowadzi się gospodarki, to będzie dochodzić do przewagi emisji nad pochłanianiem CO2.
Zatem budzi obawy ta strategia rządu?
Ja jestem zwolennikiem wyłączenia części obszarów leśnych z użytkowania, są takie obszary gdzie jest to uzasadnione. Pytanie czy wyłączenie 20 proc. jest realne. Według mnie bardziej realne i uzasadnione byłoby 5, maksymalnie 10 proc., co i tak stawiałoby nas w gronie liderów w Europie.
Obecnie na przykład wdrażany jest program wyłączeń w Austrii, gdzie przyjęto ambitny cel wyłączenia z użytkowania 5 proc. lasów. Przy wyłączeniach prowadzony jest dialog pomiędzy leśnikami, właścicielami lasów i organizacjami ekologicznymi. Ci interesariusze ustalają miejsca do wyłączenia wspólnie. Po wyłączeniu właściciele lasów, obojętnie czy są to właściciela prywatni, gminy, czy lasy państwowe, otrzymują odpowiednio obliczone dopłaty za wyłączenia.
Wydaje się, że w Polsce, niezależnie ile procent tych wyłączeń zostanie wprowadzone, to należałoby brać pod uwagę cały szereg czynników, a szczególnie efekt środowiskowy i społeczno-ekonomiczny. Dużo mówi się o starych drzewostanach, ale to właśnie one są najbardziej podatne na zamieranie, szczególnie te rosnące na nieodpowiednich siedliskach.
Drzewostany te wyrosły w zupełnie innych warunkach niż obecne, szczególnie większej wilgotności gleb. Trudno się spodziewać, że ich wyłączenie będzie skutkowało większym wychwytywaniem CO2. Skutek może być raczej odwrotny.
Poza tym pamiętajmy, że Polska jest największym eksporterem mebli w Europie, jej 10 proc. PKB jest połączone z przemysłem drzewnym. Największy udział lasów chronionych, 6 proc. ma obecnie Finlandia. Jeżeli Polska wyłączy 20 proc., to staniemy się samotnym liderem. Pytanie czy nas na to stać? Jeżeli tak, to trzeba przyjąć przynajmniej odpowiednią strategię.
To jak powinno się w Polsce ograniczać to pozyskanie?
Należałoby, tak jak powiedziałem, wyznaczyć sobie cele, które się chce osiągnąć. Analizując całe lasy Polski można wskazać drzewostany dostosowane do siedlisk, które są dość stabilne i można je wziąć pod uwagę.
Jeśli chodzi o pochłanianie CO2 to duże znaczenie mają drzewostany na gruntach podmokłych i wyłączanie takich terenów byłoby uzasadnione z wielu względów, również z uwagi na ochronę wód i bioróżnorodność. Ten proces wyłączania należałoby jednak przygotować odpowiednio i zoptymalizować.
Nie zazdroszczę nikomu kto podejmuje decyzję w tym zakresie, ponieważ w wielu miejscach skutki wyłączeń mogą być bardzo negatywne. Obecnie wiele drzewostanów jest niedostosowanych do siedliska, założonych z nasion nieodpowiedniego pochodzenia i jeśli je teraz zostawimy, to będą się wkrótce rozpadały. To jest moim zdaniem największy problem.
Robiliśmy z kolegami z Francji, Niemiec, Słowenii takie symulacje wyłączeń i ich wpływu na lasy. Symulacje wykazały, że wzrośnie ryzyko zamierania, generalnie wyłączenia mogą prowadzić często do szkód powodowanych przez różne zaburzenia.
(...)
To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty? Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!
WIĘCEJ
Dodano 12:54 27-02-2024