Dodaj do ulubionych

Wiosenne odnowienia

Sadzenie młodych drzewek wymaga ostrożności i precyzji. Warto unikać błędów podczas odnowień, ponieważ jakość sadzenia i obchodzenia się z sadzonkami ma znaczenie.

Droga sadzonki zaczyna się na szkółce leśnej, gdzie odbywa się jej wyjęcie z ziemi mechanicznie i ręcznie. Mechanicznie, bo ciągnik z wyorywaczem „wyrzuca” sadzonki z gleby. Ręcznie, gdy pracownicy na szkółce wyjmują je ze wzruszonej gleby i grupują w pęczki po 50 lub sto sztuk.

Pierwszym zagrożeniem dla sadzonek jest właśnie przytoczone wyorywanie ponieważ zbyt płytkie zanurzenie w glebie wyorywacza może sprawić, że maszyna zwyczajnie uszkodzi korzenie. Do uszkodzeń korzeni i nadziemnej części jeszcze łatwo może dojść podczas sadzenia na uprawie. Wtedy sadzonki przechodzą dosłownie z rąk do rąk. Czynność sadzenia powoduje, że sadzonki są narażone na częsty kontakt ze szpadlem czy kosturem. Ostre krawędzie tych narzędzi mogą łatwo zranić delikatną i cienką korowinę.


Niestety w pośpiechu prac odnowieniowych takie przypadki zdarzają się często. To jednak tylko uszkodzenia mechaniczne. Należy wziąć pod uwagę jeszcze możliwe przesuszenia podczas transportu ze szkółki na odnawianą powierzchnię oraz późniejsze, już podczas samego sadzenia. W czasie tych prac delikatny materiał narażony jest również na przesuszenie, np. od wiatru.


Kolejnym czynnikiem, który łatwo osłabia sadzonki jest narażenie ich na zbyt mocne promieniowanie słoneczne lub po prostu przesuszenie. Stosowany bezpośrednio na uprawach dół na sadzonki, oprócz tymczasowego schronienia dla młodych drzewek, zachowuje także wyższą temperaturę niż otwarta przestrzeń.

Zapobiega to przemarzaniu. W dołach również łatwo zakryć korzenie drzewek, a tym samym zapobiec ich przemarznięciu i przesuszeniu. Właściwie zabezpieczone sadzonki w dole są też przykryte. Przykrycie najprościej zrobić z gałęzi świerka lub jałowca. Bardziej nowoczesne podejście to specjalne siatki. Wydaje się jednak, że stare, dobre i sprawdzone gałęzie świerka są rozwiązaniem zwyczajnie prostszym.


Możliwe jest również zimowanie sadzonek. Metoda ta była praktykowana jeszcze kilka dekad temu. Za jej wykorzystaniem przemawiały kłopoty logistyczne z rozprowadzeniem wielu sadzonek do leśnictw w krótkim czasie. Obecnie takich kłopotów już nie ma, choć gdzieniegdzie zimowanie sadzonek stosuje się, gdy np. powierzchnie do sadzenia są już gotowe, a szkółka nadal zmarznięta, przez co wyjmowanie i dystrybucja sadzonek niemożliwa. Po prostu cała robota stoi w blokach startowych i czeka, aż szkółka odmarznie.


Sadzonki już jesienią przewozi się do leśnictw, gdzie mają być wykorzystane i tam przez zimę czekają na posadzenie. Niby proste, ale zagrożeń jest tu znacznie więcej. Po pierwsze sadzonki mogą przemarznąć, dlatego doły do zimowania muszą być znacznie głębsze niż te tradycyjne. Bezpieczna głębokość to 2–3 metry. Kopiąc jednak tak głęboko musimy uważać na wody gruntowe, które mogą przechowywane sadzonki po prostu zalać.


Takie doły wymagają też solidnego zakrycia. Tu nie wystarczy powierzchowne przykrycie gałęziami czy siatką. Trzeba stworzyć faktyczną zaporę dla niskich zimowych temperatur. Kolejnym niebezpieczeństwem są gryzonie. Sadzonki pozostawione w takim zimowym dole to doskonała baza żerowa na te chłodne miesiące. Nie każdy gatunek drzew też do zimowania się nadaje.

(...)

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 


 




Dodano 14:34 21-03-2024


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama