Dodaj do ulubionych

Mag-Mar z Bobrownik

 

 

Zul koło Włocławka

Mag-Mar z Bobrownik

Pięć leśnictw, trzy przyczepy i nowy harwester w drodze. Do tego przygotowanie gleby w całym nadleśnictwie. Jak radzi sobie jeden z najstarszych zuli w Nadleśnictwie Dobrzejewice?

– Tata pracował w Lasach Państwowych. Gdy 18 lat temu Nadleśnictwo Dobrzejewice prywatyzowało usługi leśne, ojciec założył jednego z pierwszych zuli na tym terenie – mówi Mariusz Kalinowski, właściciel firmy Mag-Mar, która wykonuje usługi leśne głównie w Nadleśnictwie Dobrzejewice. – Ja przejąłem firmę 12 lat temu. Tata jednak ciągle z nami pracuje, jest brygadzistą.

Siedziba firmy mieści się w miejscowości Bobrowniki, jakieś 20 km na północ od Włocławka, po prawej stronie Wisły. Obok domu szefa stoją tu wiaty do garażowania sprzętu. Jest wolna sobota, więcdwie przyczepy i trzy ciągniki są akurat na miejscu.Ale o nich później.

 

Trzy to za mało

W 2012 r. firma Mag-Mar pracowała w trzech leśnictwach. Łącznie pozyskaławówczas ok. 15 tys. kubików drewna. Z tego mniej więcej połowę w trzebieżach, a połowę na zrębach. Zadań z zagospodarowania lasu było sporo. Samych czyszczeń w 2012 r. trzeba było wykonać na terenie ok. 100 ha, do tego ok. 70 ha pielęgnacji.

Jednak gdy rozmawiałem z Panem Mariuszem w połowie 2012 r. mówił, że trzy leśnictwa to nieco za mało dla jego firmy. Co prawda Mag-Mar trochę pomagał innym firmom, które potrzebowały dodatkowych mocy, ale to ciągle było mało. Dlatego już w 2012 r. przedsiębiorca miał chęć na pięć leśnictw, ale wiadomo, w przetargach różnie bywa – raz się wygrywa, raz się przegrywa…

– Firma pracując w trzech leśnictwach miała spory, niewykorzystany w pełni potencjał. Mamy stałą, sprawdzoną brygadę. Dlatego chciałem zwiększyć rozmiar prac do co najmniej czterech leśnictw. Ale i z pięcioma damy sobie bez problemu radę– mówi Pan Mariusz.

Mag-Mar pracuje przede wszystkim w Nadleśnictwie Dobrzejewice, na terenie którego firma ma siedzibę. Ale wykonuję też prace na terenie sąsiednich nadleśnictw: Włocławek i Skrwilno. Zdarzało się, że na powierzchnię trzeba było jechać nawet 50 km…

Odległości generują koszty. – Załóżmy, że ciągnik jedzie codziennie 20 km w jedną i potem 20 km w drugą stronę. Podczas przejazdów silnik pracuje cały czas na wysokich obrotach. Ciągnik w czasie tych przejazdów spali z 70% tego paliwa, które wypali przez cały dzień zrywki. W czasie pracy w lesie silnik pracuje na niższych obrotach, pali mniej – mówi Pan Mariusz.

 

(...)

 

To jedynie fragment tekstu. Chcesz czytać całe teksty?  Zamów prenumeratę "Nowej Gazety Leśnej"!

WIĘCEJ

 

Pierwsza przyczepa zrywkowa z żurawiem w Nadleśnictwie Dobrzejewice. Möre Maskiner r o ładowności 7,5 tony, kupiona w 2008 r.




Dodano 13:29 01-03-2013


  


  


  


  


  


Subskrypcja

Zostań naszym subkskrybentem a powiadomimy Cię o każdej nowości na naszej stronie.


Reklama